Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze, a potem złożył apelację od wyroku sądu rejonowego. W czwartek sąd okręgowy uznał apelację za bezzasadną i utrzymał w mocy wyrok skazujący 36-letniego byłego policjanta na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Ma on w tym czasie pozostawać pod dozorem kuratora; ma też poddać się terapii przeciwko przemocy w rodzinie. Sąd uchylił nakaz poddania się przez oskarżonego leczeniu odwykowemu od alkoholu, bowiem biegli uznali, że nie jest on uzależniony. Zobowiązał go tylko do powstrzymania się od nadużywania alkoholu. Wyrok jest prawomocny. Tomasz S. chciał, aby sąd odwoławczy warunkowo umorzył postępowanie, bądź uchylił wyrok i przekazał sprawę sądowi rejonowemu do ponownego rozpatrzenia. Argumentował, że jego decyzja o dobrowolnym poddaniu się karze była nieprzemyślana, podjął ją pod wpływem emocji, gdy przebywał w areszcie. Zaprzeczał, jakoby znęcał się nad żoną. Prosił, by sąd "dał mu szansę". Żona b. policjanta wystąpiła do sądu okręgowego, aby nakazał jego eksmisję z ich wspólnego domu, ponieważ mężczyzna nadal jest agresywny. Ona sama musiała wyprowadzić się z dziećmi do rodziców. Sędzia Dorota Janicka, uzasadniając wyrok, powiedziała, że nie ma żadnych podstaw, aby uwzględnić żądania oskarżonego. Przyznał się on przed prokuratorem do kilkakrotnego pobicia żony, tłumaczył przyczyny, a skutki pobić potwierdzone zostały dokumentacją medyczną. Wyroku - jak tłumaczyła Janicka - nie można zaostrzyć. Podstawą orzeczenia w pierwszej instancji było dobrowolne podanie się karze, czyli rodzaj porozumienia między oskarżonym, prokuratorem i pokrzywdzoną. Oskarżony zachował się nielojalnie, usiłując zerwać to porozumienie przez złożenie apelacji - mówiła sędzia. Jednak sąd rejonowy nie uprzedził oskarżonego, choć powinien był to zrobić, że złożenie przez niego odwołania może doprowadzić do pogorszenia jego sytuacji. - Ta okoliczność spowodowała, że w stosunku do oskarżonego, ani obecnie, ani nawet gdyby sąd zdecydował się uchylić to rozstrzygnięcie, nie mógłby zapaść wyrok surowszy - powiedziała sędzia. Tomasz S. znęcał się fizycznie i psychicznie nad żoną od blisko dwóch lat. Po wypiciu alkoholu był agresywny, wszczynał awantury, bił i kopał żonę, groził śmiercią. Na początku lutego ubiegłego roku został aresztowany, po tym jak dotkliwie pobił żonę. Mężczyzna przebywał w areszcie cztery miesiące; został dyscyplinarnie wydalony z pracy w policji. Był podkomisarzem, służył od 13 lat. Małżonkowie S. są rodzicami trojaczków w wieku siedmiu lat.