Do rąk radnego trafiają opłaty wnoszone przez właścicieli busów. Wbrew pozorom nie są to wcale małe kwoty. Coraz częściej słychać głosy, że miejsce odjazdu busów należy przenieść. Problem w tym, że włodarze Łukowa nie mają pomysłu, gdzie takie miejsce miałoby się znajdować. W ten sposób miasto traci okazję do poprawienia swojej kondycji finansowej. - Uważam, że dobrze by się stało, gdyby władze miasta znalazły inną, dogodną lokalizację. Nie wszyscy jednak tego chcą. Właściciele sklepów mają klientów spoza Łukowa. Mogą ich stracić, jeśli miejsce odjazdu busów się zmieni. Miasto takiego miejsca nie ma - mówił Władysław Karaś podczas ostatniej sesji rady miasta. Burmistrz Zbigniew Zemło zapewniał, że poszukiwania trwają. - Być może już niedługo busy nie będą odjeżdżać z ulicy Staropijarskiej. Jednak jest za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Dlatego nie chcę się wypowiadać w sposób jednoznaczny. Zdajemy sobie sprawę, że dotychczasowe miejsce rzeczywiście nie jest najlepsze. Ale znalezienie odpowiedniej lokalizacji wcale nie jest sprawą prostą - stwierdził burmistrz. Korzysta z pieniędzy Zdecydowanym przeciwnikiem dotychczasowego stanu rzeczy jest radny Jan Wrzosek. - Czy radnemu Karasiowi wolno korzystać z pieniędzy miejskich? Miejsce odjazdu busów należy jak najszybciej przenieść w inny rejon Łukowa. Nasze miasto na pewno na tym skorzysta. Opłaty pójdą do kasy miejskiej. Chyba o to nam wszystkim chodzi - stwierdził. Plac, który służy za minidworzec dla busów, delikatnie mówiąc, nie wygląda najładniej. Właściciel działki nie zatroszczył się o postawienie choćby jednej ławki dla podróżnych. Brakuje sanitariatów, a w rogu placu stoi zaledwie jeden blaszany pojemnik na śmieci. Pod przypominającą ogrodzenie drucianą siatką rosną chwasty, zaś na żwirowym podłożu pełno jest papierosowych niedopałków, pustych puszek po coli czy opakowań po chipsach. Co na to pasażerowie? - Nie mam gdzie usiąść. Jestem z małym dzieckiem. Jeżdżę już prawie dwa lata, a plac jak był brzydki, tak jest. Może należałoby zadbać o wygody pasażerów? - zauważa młoda kobieta. - Nie mieszkam w Łukowie. Często tu przyjeżdżam na zakupy i do rodziny. Z tego przystanku mam blisko do sklepów, więc teoretycznie powinienem być zadowolony. Ale nie jestem. Nie ma wiaty. Zimą trzeba stać na mrozie bądź na siłę oglądać to, co mają do zaoferowania najbliższe sklepy. Na dworcu PKS jest przynajmniej poczekalnia, w której można się schronić. Tutaj tylko gruz i pojemnik na śmieci rodem z poprzedniego ustroju - mówi starszy pan. Nie wszyscy wyrażają się w podobnym tonie. - Przyjechałem do Łukowa załatwić parę spraw. Zrobiłem zakupy, byłem u notariusza, w banku, a teraz jadę do domu. Na szczęście busy odjeżdżają z centrum miasta. Nie jest tu za czysto, ale w innych miastach jest jeszcze gorzej - mówi jeden z podróżnych. - Gdyby busy wyniosły się stąd, zmniejszyłyby się korki w centrum - zauważa kierowca jednego z zaparkowanych nieopodal placu samochodów osobowych. Czy spod Tesco? Nieoficjalnie mówi się, że w niedalekiej przyszłości busy będą odjeżdżać spod marketu Tesco. Za takim rozwiązaniem przemawiałby znajdujący się tam duży, asfaltowy parking. Sami kierowcy nie widzą niczego złego w nowej lokalizacji. - Pod Tesco jest dużo miejsca. Można tutaj spokojnie wjechać i wyjechać. Są wprawdzie samochody klientów sklepu, ale i dla nas nie powinno zabraknąć miejsca - mówi jeden z nich. Ciekawe, jak istniejący problem rozwiążą władze miasta. Bo to, że jest, nie ulega najmniejszej wątpliwości. MARCIN GOMÓŁKA