Protestujący zabarykadowali jeden oddział. Głodówka trwa już trzy dni. W czwartek około godziny 13. rozpoczął się bunt. - Uchodźcy zabarykadowali się w jednym z sektorów. Protestują przeciwko temu, że przedłuża im się okres pobytu w ośrodku. A chcą spokojnie żyć w naszym kraju. Prócz pracowników straży granicznej na miejscu znajduje się również negocjator - mówi Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy Nadbużańskiej Straży Granicznej. Na budynku powieszono transparenty z napisami "Help" oraz "Pomocy". Protestujący machali również białymi bluzami oraz ręcznikami. Na miejscu jest straż pożarna oraz policja. Zamknięci przez okna krzyczeli, że już mają dość siedzenia w ośrodku. Jeden z mężczyzn został rozdzielony ze swoją rodziną. Żona oraz czworo dzieci zostali skierowani do ośrodka w Warszawie. Jego koledzy z ośrodka przyłączyli się do protestu. - Zbyt długo tu siedzimy. Jesteśmy źle traktowani. Nie wiemy nawet co z nami będzie - krzyczał Emil pochodzący z Gruzji. Gruzin przypomniał również, że polski prezydent obiecał im prawo pobytu w kraju. Maksymalny czas pobytu w ośrodku to trzy miesiące, wielu jego kolegów przebywa jednak w budynku dłużej. Łukasz Kamiński