Prokuratura oskarżyła go o przyjęcie łapówek o wartości 9 tys. zł (biżuterii ze złota o wartości 2,5 tys. zł oraz sprzętu RTV wartego 6,5 tys. zł) w zamian za przekazywanie informacji przestępcom. Wyrok uniewinniający Szczeklika wydał w październiku ub. roku lubelski Sąd Rejonowy. Prokuratura złożyła od niego apelację. Sąd Okręgowy we wtorek odrzucił ją i utrzymał mocy orzeczenie Sądu Rejonowego. - Apelacja prokuratury jako oczywiście bezzasadna, nie zasługuje na uwzględnienie - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Artur Makuch. W tym samym procesie, o wręczanie łapówek policjantowi oskarżony był Paweł P., którego sądy pierwszej i drugiej instancji również uniewinniły. Akt oskarżenia dotyczył lat 1996-98, kiedy policjant pełnił funkcję naczelnika wydziału do spraw przestępczości gospodarczej komendy miejskiej policji w Lublinie. Według prokuratora brał łapówki w zamian za ujawnianie informacji dotyczących działań prowadzonych przez policję przeciwko grupie przestępczej zajmującej się wyłudzaniem towarów, którą to grupą kierował Paweł P. Sąd Rejonowy nie podzielił stanowiska prokuratury. Ustalił, że zeznania dwóch świadków - Piotra K. i Roberta P., na których opierało się oskarżenie, są "nielogiczne, niespójne, wewnętrznie sprzeczne i niezgodne z pozostałym materiałem dowodowym". Ponadto z ustaleń sądu wynikało, że obaj oskarżeni w okresie objętym aktem oskarżenia, nie znali się, a w czasie, kiedy miało dojść do korupcji byli w różnych miejscach Polski. Zdaniem sądu prokuratura nie wykazała też, jakie konkretnie informacje miałby przekazywać policjant, zwłaszcza, że wydział, którym kierował wówczas Szczeklik nie prowadził żadnych działań operacyjnych, których przedmiotem byłaby działalność Pawła P. lub prowadzonego przez niego lombardu. Prokuratura w apelacji podnosiła m.in. uchybienia procesowe, ale Sąd Okręgowy uznał, że sąd pierwszej instancji prawidłowo przeprowadził w całości postępowanie nie dopuszczając się takich uchybień procesowych, które mogłyby mieć realny wpływ na treść wyroku. - Analiza apelacji wskazuje, że obrazy wszystkich tych przepisów prokurator upatruje jedynie w nieobdarzeniu wiarą zeznań świadków obciążających oskarżonych. Z poglądem takim zgodzić się nie można - powiedział uzasadniając wyrok sędzia Makuch. Sędzia zaznaczył, że świadkom "niezwykle łatwo przychodziło mijanie się z prawdą", szereg innych dowodów przeczyło ich zeznaniom, które były niekonsekwentne, a w końcowym etapie postępowania zostały w całości odwołane. 55-letni obecnie Szczeklik służył od 1978 roku najpierw w milicji, a potem policji. Został zatrzymany w grudniu 2001 r. przez UOP. Pełnił wtedy funkcję komendanta w Białej Podlaskiej. Był wówczas wymieniany wśród kandydatów na komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie. Policjant był aresztowany przez pięć miesięcy. Został zawieszony w czynnościach służbowych. Jego proces toczył się od 2003 r. Po ogłoszeniu wyroku we wtorek Szczeklik powiedział dziennikarzom, że czuje ulgę i żałuje, że tak długo musiał toczyć się proces, w którym - jak podkreślił - walczył o swoje dobre imię, po tym jak postawiono mu "absurdalne zarzuty". Zapowiedział, że chce wrócić do pracy w policji. Wtorkowy wyrok sądu jest prawomocny.