Sprawa zabójstwa Pawła M. po raz drugi była rozpatrywana przez lubelski Sąd Apelacyjny. Za winnego tej zbrodni Sąd Okręgowy w Lublinie uznał Krzysztofa P., którego w grudniu 2009 r. skazał na karę dożywotniego więzienia. Wyrok ten z powodu błędów formalnych uchylił Sąd Apelacyjny i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W styczniu tego roku, po ponownym rozpoznaniu, Sąd Okręgowy w Lublinie skazał Krzysztofa P. na 25 lat więzienia. Od tego orzeczenia odwołali się obrońca oskarżonego oraz oskarżyciele posiłkowi, którymi są w tej sprawie członkowie rodziny ofiary - matka i brat zabitego Pawła M. Oskarżony Krzysztof P. oraz jego obrońca wnosili o uchylenie orzeczenia i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. W apelacji zarzucali Sądowi Okręgowemu dowolną ocenę dowodów z uwypukleniem tych, które przemawiają na niekorzyść oskarżonego. Według obrońcy oskarżonego sąd zbagatelizował okoliczności wskazujące na udział w zabójstwie Pawła M. dwóch innych mężczyzn Roberta W. i Pawła G. (byli oni podejrzani w tej sprawie, ale postępowanie wobec nich umorzono). Prokurator wnosił o oddalenie apelacji obrońcy wskazując, że Sąd Okręgowy w przeprowadzonym postępowaniu dowodowym wykluczył udział Roberta W. oraz Krzysztofa G. w zabójstwie, natomiast sam oskarżony wskazał na okoliczności i dowody - m.in. miejsce zabójstwa, zakopania zwłok - potwierdzające jego winę. Matka Pawła M. domagała się natomiast wymierzenia Krzysztofowi P. kary dożywotniego więzienia. W emocjonalnym wystąpieniu podkreślała przed sądem, że oskarżony kłamie, zabił jej syna z premedytacją i jeśli będzie wypuszczony kiedyś na wolność, to może ponownie dopuścić się podobnych przestępstw. Krzysztof P. był pracownikiem i bliskim kolegą zabitego. Ofiara, 28-letni inżynier elektronik Paweł M., zatrudniał go w swoim warsztacie. Zajmowali się m.in. instalowaniem i naprawianiem alarmów samochodowych oraz innych urządzeń elektronicznych. Oskarżony był traktowany jak członek rodziny ofiary, bywał w domu zabitego, częstowany był posiłkami. Do zbrodni doszło w lipcu 2007 r. w warsztacie w Pałecznicy pod Lubartowem. Według ustaleń sądu Krzysztof P. zabił Pawła M. kilkoma uderzeniami blacharskim młotkiem w głowę, a jego ciało wywiózł i zakopał w lesie. Zbrodnia była starannie zaplanowana. Wcześniej zabójca znalazł dogodną polanę z dobrym dojazdem i wykopał dół. Gdy wiózł tam w bagażniku zawinięte w koc ciało, Paweł M. prawdopodobnie jeszcze żył. Po zabójstwie - według ustaleń sądu - Krzysztof P. pisał sms-y ze swojego telefonu na telefon zabitego; wynikało z nich, że ofiara jest w Lublinie. Samochód zabitego porzucił na lubelskiej ulicy. Krzysztof P. formalnie nie przyznał się do winy. Przed prokuratorem mówił, że Pawła M. zabili inni wspólni znajomi, a on był jedynie świadkiem zbrodni, zakopywał zwłoki i zacierał ślady. Kilkakrotnie zmieniał zeznania. Według Sądu Okręgowego motywem zbrodni miała być chęć przejęcia działalności gospodarczej zabitego. Prokuratura początkowo podejrzewała o zabójstwo Pawła M. jego trzech kolegów - Roberta W., Pawła G. i Krzysztofa P. Ostatecznie o zbrodnię oskarżyła tylko Krzysztofa P. Paweł G. oraz Robert W. byli aresztowani przez prawie 1,5 roku i wobec obu prokuratura umorzyła postępowanie. Obaj wytoczyli procesy o odszkodowania za niesłuszne aresztowanie, które toczą się obecnie przez Sądem Okręgowym w Lublinie. Jeden z nich domaga się pięciu mln zł, drugi - prawie 700 tys. złotych.