3 listopada 1943 r. Niemcy wymordowali na Majdanku ponad 18 tys. Żydów. Modlitwę za zmarłych odmówił przewodniczący lubelskiej filii warszawskiej gminy żydowskiej Roman Litman. Pod tablicą upamiętniająca ofiary mordu oraz przy rowach egzekucyjnych, w których hitlerowcy zasypali ciała pomordowanych złożono kwiaty i zapalono znicze. Po uroczystości historycy z Muzeum na Majdanku dyskutowali o tej zbrodni. Roman Liman powiedział dziennikarzom, że Majdanek to świadectwo nieszczęść, które niesie ze sobą wojna i ostrzeżenie, aby więcej nie powtórzyła się. - Tutaj młodzież może zobaczyć, czym była wojna. Dla narodu żydowskiego oznaczała to, że po trzech milionach polskich Żydów niewielu pozostało, a ci co ocaleli, nie mogli odnaleźć nawet grobów swoich bliskich - powiedział Liman. Była więźniarka Majdanka, świadek zbrodni 3 listopada 1943 r., opowiadała dziennikarzom, że hitlerowcy kazali więźniom rozebrać się do naga, ustawiali ich nad wcześniej wykopanymi rowami i strzelali do nich. "Niektórzy padali tylko draśnięci, ale na nich padali inni. Ziemia w tym miejscu falowała jeszcze kilka dni"- opowiadała Kozłowska, która miała wtedy 16 lat. - Po tej egzekucji chodziliśmy wszyscy jak błędni w obozie. Teraz to zrobiono z Żydami, wkrótce przyjdzie kolej na nas - tak wtedy myśleliśmy - wspominała Kozłowska. Egzekucji 18,4 tys. Żydów na Majdanku dokonały specjalne niemieckie jednostki SS i policji. Odgłosy strzałów i krzyki konających zagłuszano muzyką - walcami i marszami odtwarzanymi z głośników. Tego samego dnia, 3 listopada 1943 r., w obozie w Trawnikach Niemcy zamordowali 10 tys. Żydów, a następnego dnia ponad 14 tys. - w Poniatowej. Masakra miała na celu wymordowanie resztek ludności żydowskiej pozostającej jeszcze na Lubelszczyźnie po wcześniejszych mordach. Niemcy nazwali ją kryptonimem "Erntefest", czyli "Dożynki". Obóz koncentracyjny na Majdanku istniał w latach 1941-1944. Spośród prawdopodobnie 150 tys. ludzi, którzy przeszli przez Majdanek według najnowszych ustaleń życie straciło ok. 80 tys., w tym 60 tys. Żydów.