Losy awansu do turnieju finałowego - w grudniu w Danii i Norwegii - rozstrzygnęły się wcześniej. Kwalifikacje z grupy 6. wywalczyły drużyny Czarnogóry i Rosji. Zwycięstwem nad Słowacją Polki zakończyły nieudane eliminacje oraz pożegnały trenera Krzysztofa Przybylskiego. - Kończę swoją 20-miesięczną pracę z reprezentacją. Do ME nie awansowaliśmy, ale grupę mieliśmy niesłychanie silną. Myślę, że w młodej drużynie, która kończyła eliminacje, drzemie spory potencjał i w przyszłości - przy spokojnej i sumiennej pracy - stać ją będzie na nawiązania równorzędnej walki z najlepszymi w Europie i na świecie - powiedział po meczu Przybylski. Jego następcę wyłoni konkurs prowadzony przez związek. Szansę na posadę mają była reprezentantka kraju Bożena Karkut, która obecnie pracuje w Zagłębiu Lubin oraz Duńczycy Morten Arvidsson i Kim Rasmussen. Spotkanie ze Słowacją miało wyłącznie prestiżowy charakter. By wyprzedzić rywalki w tabeli biało-czerwone musiały wygrać różnicą pięciu bramek (na wyjeździe przegrały 28:32). Pierwszego gola zdobyła Klaudia Pielesz, ale na kolejne prowadzenie Polki czekały do 56. minuty. Przez niemal cały mecz bliższe zwycięstwa były Słowaczki, wśród których pierwsze skrzypce grała leworęczna autorka ośmiu bramek Lydia Jakubisova. Do przerwy ekipa gości prowadziła 13:11, a w 46. minucie była lepsza o trzy trafienia (19:16). W końcówce Polki zagrały z większą determinacją w obronie i w 55. minucie Patrycja Kulwińska doprowadziła do remisu (21:21). Chwilę później zawodniczka miejscowej Piotrcovii Kinga Polenz zapewniła biało-czerwonym prowadzenie, ale losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w ostatniej akcji. Decydującą o zwycięstwie bramkę 11 sekund przed końcową syreną rzutem z drugiej linii zdobyła Sylwia Lisewska.