Funkcjonariusze twierdzą, że o całej sprawie nic wcześniej nie wiedzieli. Jednak - według łódzkiego dodatku "Gazety Wyborczej" - policja od soboty nie reagowała na informacje mieszkańców o makabrycznym odkryciu. Jak do tego doszło? Sprawę bada wydział kontroli wewnętrznej komendy wojewódzkiej policji.