Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, twierdzi, że list ma charakter wyłącznie prywatny. "Dlatego nie udzielamy żadnych informacji o jego treści" - powiedział Kopania "Dziennikowi Łódzkiemu". Gazeta ustaliła jednak, że dość obszerny list nie zawiera wątków wyłącznie osobistych. Lech M. napisał w nim m.in., że jest niewinny i uzasadnił swoje stanowisko. Zdaniem informatora, hipoteza o ewentualnym podrobieniu listu wynika z przypuszczenia, iż przeplatają się w nim wiadomości prawdziwe i nieprawdziwe - te pierwsze dla potwierdzenia jego wiarygodności. Pojawiają się też spekulacje, jakoby list zawierał również nazwiska osób, które Lech M. obciążył odpowiedzialnością za swoją tragedię. Lech M. został oskarżony o przyjęcie 178 tys. zł łapówek i zatajenie półmilionowego majątku. W czerwcu, po prawie 2 latach spędzonych w areszcie, został zwolniony za kaucją. Powiesił się w poniedziałek w drewutni obok swego domu w podłódzkiej Kalonce. List znaleziono w kieszeni spodni. W kręgach zbliżonych do śledztwa mówi się także, że istnieje inny list, krótszy, znaleziony w domu.