Według celników, nielegalny proceder trwał dwa lata. W budynku wulkanizatorni, znajdującym się na tej samej posesji co stacja, znaleziono prowizoryczne urządzenia do przepompowywania gazu z 11- kilogramowych butli do zbiornika, z którego bezpośrednio tankowały samochody. - Gaz z butli pompowany był przy użyciu gumowego węża, wkopanego w ziemię na całej długości posesji. Co ciekawe, podwórze wyłożone jest płytami betonowymi, prawdopodobnie więc już na etapie urządzania posesji wąż ten został w tym celu wkopany - wyjaśniła Ludkowska. Łącznie na terenie posesji znaleziono blisko sto 11-kilogramowych butli. - Ze względów bezpieczeństwa nie sprawdzano zawartości stacjonarnego zbiornika, nie wiadomo więc, ile gazu się w nim znajdowało. Cała instalacja wykonana została amatorsko, z pominięciem jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa - podkreśliła celniczka. Gaz rozlewany do małych 11-kilogramowych butli, używany do celów gospodarczych, jest znacznie tańszy, bowiem nie jest objęty akcyzą. Sprzedając go jak paliwo do samochodów, właściciel stacji zarabiał na różnicy w cenie. Trwa szacowanie strat Skarbu Państwa. Nie jest wykluczone, że mężczyźnie przedstawiony zostanie zarzut spowodowania powszechnego niebezpieczeństwa. Grozi za to kara do 8 lat więzienia.