Organizatorem ekspozycji, która będzie czynna do 27 sierpnia w księgarnio-kawiarni "mała litera" w Łodzi, jest fundacja Twarda Sztuka. Kurator wystawy Ewa Reeves uważa, że opowieść o powojennym polskim plakacie filmowym to szczególny przypis do historii komunizmu, a także mało dotąd znana ideologiczna wojna między zachodnią a polską sztuką designu. W 1947 roku brytyjski przemysłowiec i producent filmowy Joseph Arthur Rank podpisał umowę, która umożliwiała mu dystrybucję brytyjskich filmów w komunistycznej Polsce. Polscy widzowie byli złaknieni rozrywki, a Brytyjczycy poszukiwali nowego rynku po tym, jak USA przestały importować ich obrazy. - W polskich magazynach filmowych pojawiały się liczne artykuły na temat tego, jak złe są zachodnie plakaty filmowe, epatujące bronią i nagością. Więc komunistyczna Polska postanowiła wytoczyć im wojnę i stworzyć design, który zdetronizuje zachodnią grafikę - objaśnia Reeves. Najbardziej na tej wojnie ucierpiały seksbomby. Roznegliżowaną Raquel Welch na plakacie do filmu "Milion lat przed naszą erą" zastąpiła abstrakcyjna podobizna dinozaura autorstwa Bohdana Butenko. Podobny los spotkał Julie Christie, która zniknęła z polskiej wersji plakatu ekranizacji powieści Thomasa Hardy'ego - "Z dala od zgiełku". Polską wersję plakatu zaprojektował Bronisław Zelek. Szefowa ówczesnego państwowego dystrybutora filmów - Centrali Wynajmu Filmów - Anna Prawinowa zapraszała polskich artystów na pokazy filmowe i prosiła, aby przygotowywali do nich plakaty lepsze niż oryginalne. Zwolnieni od wymagań komercyjnych i mocno zmotywowani, aby projektować "inaczej niż na Zachodzie", artyści stworzyli bogate w symbole i nieraz bardzo specyficzne plakaty. Na brytyjskim plakacie do filmu "Deadlier than the Male" ("Damski gang") z 1966 roku, który mówi o kobietach zabójczyniach uwodzących mężczyzn, widać cztery uzbrojone piękności. Za to na polskim plakacie autorstwa Wiktora Gorka (1969) próżno szukać broni - symbolem niebezpieczeństwa ma być kobieta o ciele węża. - Gdy się patrzy na te plakaty to trudno skojarzyć je z filmem. Kiedy powstawały, ludzie narzekali - o czym one w ogóle są? Ale kiedy już obejrzało się film okazywało się, że plakat wzbogaca przeżycia ekranowe, ponieważ tak wiele ukryto w nim znaczeń - opowiada Reeves. Plakaty drukowano na niezwykle cienkim papierze, więc myślący przyszłościowo esteci w Polsce, ale i poza jej granicami, przechowywali je z największą starannością. Kiedy jeden z przyjaciół Ewy Reeves opuszczał Polskę w 1981 roku i nie pozwolono mu zabrać ze sobą żadnej zagranicznej waluty - pojechał z tubą plakatów. Osoby, które pracowały przy rozklejaniu plakatów od wczesnych godzin rannych, były śledzone przez miłośników kina, którzy albo odklejali plakaty, albo starali się przekupić plakaciarzy. - W Polsce pokutuje mit, że wszystko, co wykonane zagranicą, jest lepsze. Mam nadzieję, że prezentując te plakaty będziemy w stanie trochę to zmienić - zapowiada Reves. Wystawie towarzyszy album "77 posters/77 plakatów" wydany przez fundację Twarda Sztuka. Podzielony jest na dwie części - tekstową oraz zawierającą ilustracje - w sumie 77 barwnych reprodukcji. Polskie i angielskie plakaty fundacja Twarda Sztuka pokazywała wcześniej w Londynie (w siedzibie Brytyjskiej Akademii Sztuk Telewizyjnych i Filmowych), a teraz w Łodzi - miejscu, w którym narodziła się polska szkoła plakatu.