Sprawa przed łódzkim sądem rejonowym ciągnie się już kilka miesięcy. Proces miał się zakończyć już pod koniec stycznia, kiedy to oskarżony 64-letni Michał L. przyznał się do winy i wyraził skruchę. Zobowiązał się także do odbudowy zabytkowej willi. Wcześniej w śledztwie nie przyznawał się do zarzucanych przestępstw twierdząc m.in. że ma opinię prawną, iż obiekt nie miał charakteru zabytkowego. Obrona wystąpiła wówczas o ograniczenie przewodu sądowego. Prokurator chciał dla oskarżonego kary 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 20 tys. zł nawiązki na rzecz ochrony zabytków. Wydawało się, że proces zakończy się wtedy takim wyrokiem, ale sąd uznał, że ma wątpliwości prawne dotyczące kwalifikacji niektórych czynów i konieczne jest przeprowadzenie pełnego postępowania dowodowego. Oskarżony zmienił zdanie W marcu oskarżony zmienił obrońcę i sprawę odroczono. Na czwartkowej rozprawie Michał L. ponownie zmienił swe stanowisko; wyparł się wcześniejszego przyznania do winy. Utrzymuje, że wcześniej przyznał się, że zburzył budynek, ale nigdy nie mówił o zburzeniu zabytku, powtarzając, że ma opinię prawników, iż nie był to obiekt zabytkowy. Przyznał się jedynie do rozbiórki budynku bez zezwolenia. W jego przekonaniu nie stworzył także zagrożenia - o co oskarża go prokuratura - dla bezpieczeństwa ludzi czy mienia, bo wynajął do tego celu profesjonalną firmę. Wraz z nowym obrońcą oskarżony złożył wniosek o umorzenie postępowania, ale sąd się na to nie zgodził. W ocenie sądu taki wniosek można było złożyć przed otwarciem przewodu sądowego. Proces odroczono. Łodzianie zbulwersowani zburzeniem willi Zabytkowa willa przy ul. Zgierskiej, pochodząca z ok. 1915 roku, została zburzona pod koniec czerwca ubiegłego roku. Obiekt był wpisany do gminnej ewidencji zabytków, a - według informacji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - wszczęto też procedurę wpisania go do wojewódzkiego rejestru zabytków. Zburzenie willi zbulwersowało wielu łodzian; na portalach społecznościowych wielu mieszkańców nie kryło oburzenia. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela willi złożył Wojewódzki Konserwator Zabytków w Łodzi, a także ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Działał niezgodnie z prawem Według prokuratury właściciel willi działał bez wymaganego zezwolenia i w sposób mogący spowodować zagrożenie bezpieczeństwa dla ludzi, mienia czy też zagrożenie dla środowiska. Śledczy przedstawili właścicielowi obiektu zarzut naruszenia Prawa Budowlanego, czyli prowadzenia prac rozbiórkowych bez wymaganego zezwolenia (grozi za to do 2 lat pozbawienia wolności) oraz popełnienia przestępstwa z Ustawy o ochronie zabytków, czyli zniszczenia zabytku. Grozi za to do pięciu lat więzienia i nawiązka na cele społeczne w wysokości do 30-krotnego, minimalnego wynagrodzenia. Z opinii powołanego przez prokuraturę biegłego z katedry sztuki Uniwersytetu Łódzkiego wynika, że willa była budynkiem zabytkowym ze względu na "wartość historyczną, artystyczną i naukową". Już podczas procesu Michał L. zobowiązał się do odbudowy willi.