Fiaskiem zakończyły się poszukiwania oryginalnego dzwonu na terenie Niemiec. Wszystko wskazuje na to, że został on zniszczony. Zabytkowy dzwon katedralny, zwany łódzkim "Zygmuntem", był przed wojną symbolem miasta, darem łodzian z 1911 roku. W ramach akcji pieniądze zbierane będą do specjalnej skarbony - kopii dzwonu w skali 1:1. Będzie miała ona blisko dwa metry wysokości i dwa metry u podstawy. W ramach akcji utworzona została także specjalna strona internetowa i powstał komiks "Skradzione serce Łodzi - Legenda Łódzkiego Dzwonu Katedralnego". Społeczna zbiórka pieniędzy na nowy dzwon miała ruszyć wcześniej, ale ze względu na zbiórki pieniędzy dla powodzian opóźniono termin rozpoczęcia akcji. Organizatorzy chcą, żeby kopia dzwonu zawisła w przyszłym roku w wieży katedry, w 100. rocznicę odlania i chrztu pierwszego "Zygmunta", który był wówczas drugim co do wielkości dzwonem w Polsce. Inicjatywę prowadzi komitet społeczny, w którym zasiadają m.in. prezes Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Marek Cieślak, dyrektor Narodowego Centrum Kultury Krzysztof Dudek oraz proboszcz katedry, ks. prałat Ireneusz Kulesza. - Mam nadzieję, że uda nam się zaprezentować replikę, na setną rocznicę powstania zaginionego dzwonu - mówił w czwartek na konferencji prasowej w archikatedrze Cieślak. Dodał, że organizatorzy czekają też na propozycje nowego imienia dla dzwonu. Dzwon dla kościoła św. Stanisława Kostki - obecnie łódzkiej archikatedry - został ufundowany przez łódzkich rzemieślników. Waga dzwonu wynosiła ponad 6,1 tony. Dzwon miał 170 cm wysokości, a średnica u dołu wynosiła 2 metry. Odlany został w maju 1911 roku w fabryce odlewów żelaznych Tow. Akc. Johna, a jego uroczysty chrzest odbył się w czerwcu. W procesji do kościoła uczestniczyło wówczas 60 tys. osób. Był to drugi co do wielkości dzwon w ówczesnej Polsce. Podczas pierwszej wojny światowej, niemieccy okupanci w 1918 roku chcieli zarekwirować "Zygmunta" i przetopić. Wówczas to łodzianie przyszli na plac kościelny w jego obronie. Okupowali plac i dzwonnicę przez kilka dni i nocy, dopóki Niemcy nie zrezygnowali; zażądali jednak okupu w postaci metali równych wagą "Zygmuntowi". Łodzianie złożyli o 400 kg więcej mosiądzu, cynku, cyny, miedzi i ołowiu niż waga dzwonu. Ocalony w pierwszej wojnie "Zygmunt" padł jednak ofiarą Niemców podczas drugiej wojny światowej. W 1943 r. "Zygmunt" został zabrany i wywieziony prawdopodobnie do Hamburga, gdzie w latach 1940-1943 zwożono dzwony ze wszystkich terenów okupowanych na tzw. cmentarzysko dzwonów. Tam je klasyfikowano w zależności od wieku i wartości historycznej, a większość przetapiano na cele zbrojeniowe. Wojnę przetrwało ok. 1,5 tys. z nich. Dzwony powróciły m.in. do Olesna, Bestwiny k. Bielska-Białej, Łęgowa, Brzeszcz, Głogówka i Cedrów Wielkich. Przed rozpoczęciem zbiórki na replikę, poszukiwano informacji o "Sercu Łodzi" w Niemieckim Archiwum Dzwonów, które należy do Niemieckiego Muzeum Narodowego. Zgromadzono w nim ok. 30 tysięcy kart, 13 tysięcy negatywów fotografii, grafik, próbek dźwiękowych dzwonów zajętych w czasie II wojny światowej. W Archiwum nie ma jednak wzmianek o "Sercu Łodzi" z 1911 roku. Według niemieckich historyków był to stosunkowo "młody" dzwon, zakwalifikowany do kategorii o najniższej wartości historycznej; takie przetapiane były bez wykonania opisu i dokumentacji fotograficznej. Koszt stworzenia repliki dzwonu to kilkaset tysięcy złotych. W ramach trwającej przez najbliższy rok zbiórki planowane są także m.in. happeningi i koncerty. Powstał już utwór muzyczny "Skradzione serce Łodzi". Łódzka młodzież ma poznać historię dzwonu także na lekcjach m.in. z wiedzy o regionie.