Mężczyźnie grozi kara więzienia od 12 miesięcy do dożywocia. Został aresztowany w czwartek na trzy miesiące. - W trakcie przesłuchania przed sądem zatrzymany przyznał się do podpalenia w grudniu ub. roku poddasza jednej z kamienic, w której w wyniku pożaru zginęły trzy osoby. Po przyznaniu się do winy został przewieziony do prokuratury, gdzie postawiono mu zarzut zabójstwa. Grozi mu kara więzienia od 12 miesięcy do dożywocia - powiedział rzecznik łódzkiej policji podinsp. Mirosław Micor. Seria pożarów w kamienicach przy ul. Wschodniej rozpoczęła się z końcem ub. roku. W niektórych przypadkach stwierdzono, że ich przyczyną było podpalenie. Do większości pożarów doszło we wczesnych godzinach rannych. Pożar, za spowodowanie którego Damian K. usłyszał zarzut zabójstwa, był najtragiczniejszym w ub. roku w Łodzi. Po kilku miesiącach śledztwa policjanci zatrzymali w jednym z mieszkań w Łodzi podejrzanego o podpalenia Damiana K. Mężczyźnie najpierw przedstawiono zarzuty dwóch podpaleń, które miały miejsce 20 lutego i 12 marca, a także jednego usiłowania podpalenia, do którego doszło 21 marca. Gdy przyznał się do spowodowania pożaru, w którym zginęły trzy osoby, postawiono mu zarzut zabójstwa. Damian K. był zaskoczony zatrzymaniem; nie stawiał oporu. Według policji, przyznał się do zarzutów i w czasie przeprowadzonej wizji lokalnej wskazał miejsca, gdzie podpalał i dokładnie opisał swoje działania. - Z jego relacji wynika, że ogień wzniecał wśród śmieci i starych ubrań przy drewnianych elementach konstrukcyjnych kamienic, tak aby ogień szybko rozprzestrzenił się. Tłumaczył się nudą, ciekawością i wypitym alkoholem - powiedział Micor. Dodał, że w jednym przypadku sprawca sam wezwał straż pożarną i przyglądał się akcji gaśniczej. Policjanci podejrzewają, że 26-latek był także sprawcą jeszcze pięciu podpaleń na ul. Wschodniej i w jej okolicach. Damian K. nigdzie nie pracuje. Czasami zbiera złom. Ma podstawowe wykształcenie, do tej pory nie był karany.