Tragedia rozegrała się w poniedziałek w domu przy ul. Bema w Radomsku. Jak wstępnie ustalono, mężczyzna przyszedł do domu, w którym mieszkała ofiara i jej matka; wszczął awanturę. Odgłosy kłótni i krzyki usłyszała sąsiadka. Gdy kobieta zapukała do drzwi, otworzył jej mężczyzna trzymający w ręku siekierę. Na podłodze w przedpokoju leżało ciało jej znajomej. Przestraszona sąsiadka uciekła i wezwała pogotowie i policję. W tym czasie sprawca uciekł z mieszkania. Lekarz stwierdził zgon 52-latki; ranna 78-letnia matka trafiła do szpitala. Kobieta przekazała śledczym informacje o sprawcy. Okazał się nim 27-letni mieszkaniec Radomska Rafał J., który w przeszłości dopuszczał się gróźb karalnych wobec jej córki oraz członków rodziny. Policja zorganizowała natychmiast poszukiwania mężczyzny. Prokurator rejonowy w Radomsku wydał zgodę na publikację wizerunku i danych 27-latka. Funkcjonariusze ustalili, że poszukiwany znajduje się na terenie Wielkopolski. Okazało się, że z policjantami z Poznania skontaktował się kierowca autobusu międzynarodowego. W czasie jazdy słuchał radia i skojarzył policyjny komunikat z pasażerem, który wsiadł do autobusu w Łodzi i wykupił bilet do Danii. Na dworcu w Poznaniu na 27-latka czekali już policjanci. Mężczyzna został obezwładniony i wyprowadzony z autobusu, a następnie przekazany w ręce łódzkiej policji. Jeszcze w nocy 27-latka przewieziono do Radomska. We wtorek radomszczańska prokuratura miała go przesłuchać. Jak poinformował rzecznik prokuratury Witold Błaszczyk, "do przesłuchania nie doszło, ze względu na stan zdrowia zatrzymanego i jego dziwne zachowanie". Dodał, że śledczy liczą, iż będzie to możliwe już w środę. Tego dnia może też być przeprowadzona wizja lokalna na miejscu zbrodni. Kilka miesięcy wcześniej - jak twierdzi policja - mężczyzna groził swej ofierze śmiercią. Przedstawiono mu wówczas zarzut, ale po badaniu przez biegłych stwierdzono, że jest on niepoczytalny. W maju sprawę umorzono, a prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o przymusowe leczenie mężczyzny. Na początku czerwca sąd zdecydował o umieszczeniu 27-latka w zakładzie psychiatrycznym. Kilka dni później mężczyzna złożył zażalenie na to postanowienie. Zostało ono - wraz z aktami sprawy - 22 czerwca przesłane do Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim. Rafał J. to mężczyzna, którego opisywały media, gdy chciał zmienić nazwisko na James Bond.