46-letni mieszkaniec gminy Andrespol - a nie jak wcześniej informowano łodzianin - został zatrzymany ok. godz. 15 w wyniku policyjnej obławy koło Andrespola. - Mężczyzna leżał skulony w lesie; znalazł go pies tropiący - powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka. Dodała, że znaleziono przy nim torbę "pełną jedzenia". Ma 46 lat, ale wygląda młodziej - Mężczyzna ma 46 lat, ale wygląda młodziej; nosi okulary. Jego wygląd jest zbliżony do tego, który opisywały dziewczynki podczas sporządzania portretu pamięciowego - powiedziała dziennikarzom Kącka. 46-latek został przewieziony do Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, gdzie wykonywane są wstępne czynności. Noc ma spędzić w policyjnym areszcie, a prawdopodobne w czwartek będą prowadzone z nim czynności procesowe tj. okazania pod nadzorem prokuratury. Mężczyzna był wcześniej notowany; policja nie chce jednak ujawniać za jakie przestępstwa. 46-latek jest bezdzietny; żyje w konkubinacie. Ostatnio nigdzie nie pracował. Znaleziono samochód Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, znaleziono także samochód, którym mężczyzna mógł przez kilka godzin wozić dziewczynkę. - Samochód został zabezpieczony; są w nim także zabezpieczane ślady do dalszych badań - dodał prokurator. Zaznaczył, że o tym, czy są podstawy do postawienia zatrzymanemu mężczyźnie zarzutów, zdecyduje prokurator. Przyznał, że do śledczych zgłosiły się osoby, które w poniedziałek pomagały wypchnąć samochód, w którym prawdopodobnie przetrzymywana była dziewczynka. 46-latek prawdopodobnie w czwartek zostanie przesłuchany w prokuraturze. - O ile będą podstawy, to przesłuchanie i przedstawienie zarzutów odbędzie się prawdopodobnie jutro - dodał Kopania. Porywacz ukrywał się w lesie Według policji, 46-latek pojawił się w lesie koło Andrespola już ostatniej nocy. Policjanci nie wykluczają, że ukrywał się tam, ponieważ wokół niego robiło się "gorąco". - Myślę, że nie wiedział, co robić. Informacje w mediach, publikacje portretów pamięciowych, ogromny wpływ informacji płynących od mieszkańców Łodzi i nie tylko, przyparły go do muru - powiedziała Kącka. Policjanci przyznają, że zachodziła też obawa, że mógł próbować popełnić samobójstwo. Śledczy na razie nie udzielają więcej informacji w tej sprawie. Julia odeszła z nieznajomym Do uprowadzenia 11-latki doszło w poniedziałek po południu. Kiedy Julia wraz z koleżankami bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza podszedł do nich mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia odeszła z nieznajomym. Okazało się, że dziewczynka wsiadła z nim do samochodu. Porywacz woził ją przez kilka godzin; wieczorem wypuścił ją na osiedlu, na którym mieszka. Według prokuratury badania lekarskie wykazały, że 11-latka nie doznała obrażeń fizycznych. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź - Górna. We wtorek dziewczynka została przesłuchana przez sąd w obecności psychologa i z udziałem prokuratora. Śledczy - ze względu na dobro dziecka - nie informują o szczegółach zeznań dziewczynki dotyczących samego przebiegu zdarzenia. Prokuratura nie ujawnia szczegółów Z relacji dziewczynki wynika, że po uprowadzeniu mężczyzna woził ją ul. Rzgowską, później pojechał w rejon Centrum Zdrowia Matki Polki. Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że doszło co najmniej do pozbawienia wolności dziewczynki. Grozi za to kara do pięciu lat więzienia. Prokuratura nie wyklucza jednak zaostrzenia kwalifikacji prawnej, ale nie ujawnia szczegółów.