Ustalono, że dopuścili oni do ruchu bez obowiązkowych przeglądów co najmniej kilkanaście pojazdów - poinformowała w poniedziałek rzeczniczka piotrkowskiej policji Małgorzata Para. Według policji, procederem kierował 34-letni współwłaściciel jednej z Okręgowych Stacji Kontroli Pojazdów z okolic Piotrkowa. Nakłaniał on swojego 56-letniego pracownika do "poświadczenia nieprawdy" w dowodach rejestracyjnych. Diagnosta w ogóle nie widział pojazdu, który dopuszczał do ruchu. Do załatwienia przeglądu wystarczał mu tylko dowód rejestracyjny z "załącznikiem" w wysokości od 60 do 170 złotych. Pieniędzmi dzielił się ze współwłaścicielem stacji. W sumie - według policji - przyjęli oni tysiąc zł i dopuścili do ruchu co najmniej 11 pojazdów. Zabezpieczono 10 dowodów rejestracyjnych, w których diagnosta poświadczał nieprawdę. Prokuratura przedstawiła 56-latkowi w sumie sześć zarzutów korupcyjnych. Zastosowała wobec niego dozór policyjny i poręczenie majątkowe. Natomiast współwłaściciel stacji odpowie za kierowanie procederem. Obu mężczyznom grożą kary do 10 lat więzienia. Policjanci zatrzymali także dwóch mieszkańców powiatu piotrkowskiego w wieku 41 i 36 lat, którym przedstawiono zarzuty wręczenia łapówek. Grozi im za to kara do 8 lat pozbawienia wolności. Według policji, sprawa jest rozwojowa i możliwe są dalsze zatrzymania.