Dwóch z nich podejrzewanych jest również o usiłowanie zabójstwa jego żony Marii Nowakowskiej-Kulbat. Wydarzenie, do którego doszło 1 lutego br., wstrząsnęło mieszkańcami Piotrkowa. Wojciech Kulbat, piotrkowski radny, biznesmen, miłośnik sportu został zastrzelony we własnym garażu. Dwie kule, z pistoletu maszynowego "Skorpion", trafiły w głowę Wojciecha Kulbata, a pięć w plecy. Ciężko ranna została również jego żona, która uderzona została w głowę tępym przedmiotem, prawdopodobnie kostką brukową. O napaści na dom żona Wojciecha Kulbata zdołała zaalarmować sąsiadów. Później straciła przytomność. Przybyli na miejsce policjanci znaleźli w garażu ciało 54-letniego mężczyzny. Nie było wątpliwości, że został rozstrzelany. - Strzałów było kilka, głównie w klatkę piersiową - mówił następnego dnia po zdarzeniu komisarz Grzegorz Sowa, oficer prasowy KMP w Piotrkowie. Jak się później okazało, strzały padły z broni maszynowej typu Skorpion. Ciężko ranna żona radnego walczyła o życie w piotrkowskim szpitalu. Dzięki fachowej pomocy udało jej się przeżyć. Kto zabił radnego i dlaczego? Na to pytanie miało odpowiedzieć policyjne śledztwo. Na początku pod uwagę brano kilka wersji tego zdarzenia. Mówiono, że radny miał długi, powiązania mafijne i że zabójstwo było tego konsekwencją. - Zdecydowanie odrzucamy taką wersję wydarzeń - mówi prowadząca tę sprawę Katarzyna Płończyk, z krakowskiego biura ds. walki z przestępczością zorganizowaną. Kolejna wersja mówiła o tym, że motywem działania był napad rabunkowy. Rodzina była uważana za zamożną, od lat miała kantor w centrum handlowym. Trudno się było ku tej wersji przychylić, gdyż z domu nic nie zginęło. A jednak. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że głównym motywem zabójstwa był właśnie motyw rabunkowy. - Zatrzymani obserwowali w całym kraju osoby prowadzące kantory, w tym także małżeństwo Kulbatów - wyjaśnia Katarzyna Płończyk. - Sprawcy liczyli na to, że pokrzywdzeni, wracając wieczorem do domu, będą posiadać przy sobie dużą ilość pieniędzy. Nie potwierdziły się także pierwotne przypuszczenia dotyczące liczby sprawców napadu. Początkowo mówiono, że morderstwa dokonał jeden sprawca. Przypuszczano, że nie był dobrze przygotowany do tej akcji. Żona ofiary, którą ciężko ranił, nie była przewidziana w jego planach i stała się niepożądanym świadkiem. Można sądzić, że skończyły mu się naboje. Na szczęście dla tej kobiety, bo w przeciwnym razie już by nie żyła. Po przeprowadzonym śledztwie zatrzymanym trzem mężczyznom postawiono zarzut zabójstwa radnego Kulbata. Aresztowani, prawie pół roku temu, trzej podejrzani mieli przedstawione zarzuty napadu i zabójstwa właściciela kantoru z Myślenic i jego syna. Bandyci zastrzelili ich koło domu, a następnie ukradli ok. 140 tys. zł. Dzięki pracy policjantów i prokuratorów prowadzących tę sprawę zebrano dowody pozwalające na przedstawienie kolejnego zarzutu. Dotyczy on zabójstwa, na początku lutego 2007 roku, 54-letniego właściciela kantoru, radnego Wojciecha Kulbata. Podobnie jak w sprawie myślenickiej radny i jego żona zostali zaatakowani, kiedy wracali do domu. Wiadomo również, że sprawcy nie byli w żaden sposób powiązani z ofiarami. Obecnie wszyscy składają zeznania. Prokuratura bada, czy te zabójstwa są powiązane z innymi, które miały miejsce na terenie Polski, a dotyczyły właścicieli kantorów. Anita Wojtala