Postępowanie zostało wszczęte po zawiadomieniu posła Stanisława Łyżwińskiego. - Treść zawiadomień i zeznań złożonych przez posła Łyżwińskiego, a także przekazane prokuraturze dokumenty wskazują na istnienie podejrzenia popełnienia przestępstwa podrobienia dokumentów. Śledztwo ma ustalić, czy faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa i ewentualnie, kto jest sprawcą - poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. W trakcie postępowania badane też będą inne wątki dotyczące możliwości popełnienia przestępstw wskazanych w zawiadomieniach i zeznaniach przez posła. W jednym z zawiadomień Łyżwiński informował o podejrzeniu podrobienia przez Krawczyk jego podpisów oraz podania w zaświadczeniach o jej zatrudnieniu w jego biurze poselskim nieprawdziwych kwot wynagrodzenia i niezgodnego z rzeczywistością okresu zatrudnienia. Kolejne z zawiadomień posła dotyczyło podejrzenia popełnienia przez Krawczyk przestępstw m.in. zniesławienia, podawania nieprawdziwych informacji i namawiania innych kobiet związanych z Samoobroną do zgłaszania nieprawdziwych informacji. Łódzka prokuratura jednocześnie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa zniesławienia przy pomocy mediów posła Łyżwińskiego przez pełnomocnika Krawczyk, mec. Agatę Kalińską-Moc. Chodziło o jej wypowiedzi, że badania DNA, jakim poddał się Łyżwiński (które wykluczyły ojcostwo dziecka Krawczyk), "mogą być obarczone błędem". Kalińska-Moc wniosła o powtórzenie badań DNA posła. - Prokuratura nie dopatrzyła się w tym czynie znamion przestępstwa, a tym samym nie ma interesu społecznego, aby ścigać ten czyn z urzędu - wyjaśnił Kopania. Dodał, że poseł może wystąpić w tej sprawie z prywatnym aktem oskarżenia. Z tego postępowania wyłączono materiał dowodowy dotyczący zajmowania przez Anetę Krawczyk stanowiska w radzie nadzorczej oczyszczalni ścieków w Tomaszowie Mazowieckim. Materiały przekazane zostały do tomaszowskiej prokuratury, która bada już tę sprawę. Nadal nie wiadomo, kiedy łódzka prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie, skieruje do Sejmu zapowiadany od dłuższego czasu wniosek o uchylenie immunitetu Stanisława Łyżwińskiego. Według rzecznika, prokuratura nadal weryfikuje informacje, które mogą wskazywać na popełnienie przestępstwa. Śledczy prawdopodobnie chcą postawić posłowi zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Grozi za to do 12 lat więzienia. Prawdopodobnie prokuratura wystąpi także o zgodę na aresztowanie posła. Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęte zostało w grudniu ubiegłego roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst "Praca za seks w Samoobronie" powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Andrzejowi Lepperowi.