Takie same zarzuty prokuratura apelacyjna przedstawiła również Jerzemu P. - adwokatowi Mieczysława W. Tego ostatniego zatrzymała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak powiedział adwokat byłego ministra stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, mec. Karol Jełowicki, z nakazu doprowadzenia jego klienta do łódzkiej prokuratury, okazanego podczas zatrzymania, wynikało, że chodziło o płatną protekcję. Mecenas nie chciał na razie komentować sprawy. Art. 230 kk dotyczący płatnej protekcji stanowi, że "kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, samorządowej, organizacji międzynarodowej albo krajowej lub w zagranicznej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi albo wywołując przekonanie innej osoby lub utwierdzając ją w przekonaniu o istnieniu takich wpływów, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Wziął milion łapówki? Zatrzymanie Mieczysława W. - jak ustalił reporter RMF - ma związek z tzw. sprawą braci Gałkiewiczów. Andrzej i Zbigniew Gałkiewiczowie od lat znajdują się w czołówce listy najbogatszych Polaków, a ich majątek szacuje się na ok. 300 mln złotych. Bracia Gałkiewiczowie wybudowali w Rzgowie największe hale targowe w Europie. Jednak urzędnicy zaczęli podważać legalność budowy, co więcej pojawiła się nawet groźba wyburzenia budynków. Wówczas pomoc w załatwieniu sprawy mieli zaoferować politycy. I tu pojawia się postać Mieczysława W. i jego adwokata, Jerzego P., który także został dziś zatrzymany. Mężczyźni mieli dostać od Gałkiewiczów gigantyczną łapówkę. Mówi się nawet o milionie złotych. W zamian za to hala Gałkiewiczów miała uniknąć wyburzenia. Doniesienie braci Gałkiewiczów związane jest również ze sprawą sponsorowania przez nich sportowej spółki SPN Widzew SSA. W związku z tą sprawą zatrzymano już trzy osoby: dwóch byłych działaczy SLD - byłego wiceprezydenta Łodzi Marka K. i radnego z tego miasta Tomasza R. - a także byłego zastępcę Mazowieckiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, Tomasza S. Reporter RMF rozmawiał dziś z żoną starszego z braci - Andrzeja. Kobieta przyznała, że była dziś w prokuraturze, ale w zupełnie innej sprawie: ABW w mieszkaniu Mieczysława W. Jak poinformował rzecznik łódzkiej delegatury ABW, major Wojciech Barański, były minister kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy został zatrzymany w swoim domu w Piasecznie pod Warszawą. Parę minut po godz. 6 do mieszkania Mieczysława W. wkroczyło 3 funkcjonariuszy ABW. Przeszukanie mieszkania - jak powiedziała reporterowi RMF kobieta, która była świadkiem zatrzymania - trwało trzy godziny. - Weszli, przedstawili postanowienie o przeszukaniu, które wystawiła prokuratura łódzka. W uzasadnieniu napisali, że to sprawa przeciwko m.in. panu Mieczysławowi W. podejrzanemu o płatną protekcję - powiedziała RMF kobieta. Posłuchaj: Wałęsa nie wierzy w oskarżenia Były szef Mieczysława W., Lech Wałęsa, przyznał, że dochodziły do niego "jakieś takie niedobre rzeczy o nim", ale sam Mieczysław W. zapewnił go, że "jest czysty jak łza". Były prezydent nie wierzy, żeby Mieczysław W. mógł "zrobić coś złego" zwłaszcza po "lekcji", którą odebrał w trakcie jego prezydentury. - Rozstaliśmy się dziesięć lat temu - przypomniał były prezydent, podkreślił jednak, że w czasie swojej prezydentury wymagał "jednej rzeczy: patriotyzmu, całkowitego, pełnego oddania się sprawom". - Żadnych "machloj", żadnych nadużyć, to była zasada - powiedział Wałęsa. Dodał, że "dlatego dzień pracy zawsze zaczynał od mszy świętej". - Dlatego nie wierzę, że po takiej lekcji, po tych pięciu latach Mieczysław W.mógłby coś złego zrobić. No ale zobaczymy - powiedział Wałęsa. Z Wałęsą rozmawiał reporter RMF: Mieczysław W. i gangsterzy Oprócz sprawy braci Gałkiewiczów są i inne, w których pojawia się nazwisko byłego ministra Wałęsy. Mieczysław W. jest wymieniany także przy okazji sprawy ułaskawieniem szefa gangu pruszkowskiego, Andrzeja Zielińskiego, ps. Słowik. Natomiast ostatnio radio RMF ujawniło, że były szef kancelarii Lecha Wałęsy mógł być zamieszany w gigantyczny przemyt narkotyków. Świadek w Nowym Jorku, z którym rozmawiali reporterzy RMF, twierdził, że na początku 2000 roku gang pruszkowski chciał przemycić do Polski z Ameryki Łacińskiej kilkaset ton kokainy. Osobą, która miała wszystko zorganizować, był ponoć "Słowik". Ochraniać miał go właśnie Mieczysław W. Narkotyki miały docierać do Polski na pokładzie jachtów, którymi pływał były minister Wałęsy. Posłuchaj relacji Romana Osicy: Ale na tym nie koniec: Mieczysław W. miał także pomagać w odzyskiwaniu zarekwirowanych przez policję aut sprowadzonych jako mienie przesiedleńcze. W tym przypadku łapówki mieli dostawać oprócz niego także celnicy i prokuratorzy. Natomiast 26 października ma ruszyć przed sądem w Warszawie proces Mieczysława W., oskarżonego o złożenie fałszywych zeznań przed prokuraturą w Piasecznie, za co grozi do 3 lat więzienia. Jak informował w 2004 roku rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski, przestępstwo miało polegać na tym, iż podczas przesłuchania Mieczysław W. zaprzeczył, by otrzymał w maju 2001 roku od biznesmena z Magdalenki Sławomira M. kwotę 30 tys. dolarów za załatwienie wizy do USA i by podpisał pokwitowanie odbioru tej kwoty. Tymczasem prokuratura ustaliła - opierając się na policyjnej opinii grafologicznej - że Mieczysław W. podpisał takie pokwitowanie. Mieczysława W. przez 5 lat był szefem gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, po zdymisjonowaniu 10 lat temu odszedł z polityki. Ostatnio informacje o nim pojawiały się częściej przy okazji procesu, który wytoczył Lechowi Kaczyńskiemu, za nazwanie Mieczysława W. "wielokrotnym przestępcą".