We wtorek zarzuty w tej sprawie postawiono b. dyrektor łódzkiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Jolancie K. Oprócz Jolanty K. i Andrzeja P. w sprawę zamieszane są jeszcze dwie kolejne osoby, którym prokuratura zarzuca poświadczenia nieprawdy w dokumentach urzędowych. Sprawę związaną z przyjęciem korzyści majątkowej w 2004 roku przez jednego z pracowników łódzkiego oddziału ARiMR w zamian za wykonanie dokumentacji i podjęcie pozytywnej decyzji o dofinansowaniu z unijnego programu SAPARD trzech inwestycji na terenie gminy Lubochnia bada łódzka delegatura CBA pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Jak poinformował w środę Piotr Kaczorek z CBA, ustalenia wskazywały, że "dwaj mężczyźni posłużyli jako "słupy" wystawiając gminie rachunki w zamian za wykonanie specyfikacji i dokumentacji przetargowej tych inwestycji, czego w rzeczywistości oni nie zrobili". Dokumentację tę, jak ustalili łódzcy agenci CBA, wykonała Jolanta K., pełniąca wtedy funkcję zastępcy kierownika biura SAPARD w ARMiR w Łodzi. Wójt Andrzej P. już wcześniej podpisał umowy na fikcyjne usługi ze "słupami", a później doprowadził do wypłacenia pieniędzy z kasy gminy. Ok. 25 tys. zł zostało przekazane Jolancie K. We wtorek piotrkowska prokuratura przedstawiła Jolancie K. trzy zarzuty. Dwa z nich dotyczą doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem gminy Lubochnia, a trzeci przyjęcia korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Chodzi o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem gminy Lubochnia w związku z realizacją inwestycji dotyczących przebudowy drogi gminnej oraz budowy kanalizacji na terenie tej miejscowości. Jak poinformował w środę rzecznik piotrkowskiej prokuratury Witold Błaszczyk, Andrzejowi P. postawiono zarzuty współdziałania w doprowadzeniu gminy Lubochnia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przy realizacji lokalnych inwestycji. Zarówno Jolancie K. jak i Andrzejowi P. grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o ich aresztowanie, ale sąd zastosował wobec nich poręczenia majątkowe w wysokości po 20 tys. zł, dozory policyjne i zakaz opuszczania kraju. Jak powiedział Błaszczyk, prokuratura prawdopodobnie złoży zażalenie na decyzję sądu.