- Mężczyznie grozi kara do trzech lat więzienia - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. 19-latek utrzymuje, że podczas sobotniego spaceru dziecko, którego nie zabezpieczył w żaden sposób, wypadło mu z wózka. Gdy wrócił ze spaceru niemowlę straciło przytomność. To spowodowało, że wraz z wujem i ciotką, u których mieszka, pojechał z dzieckiem na pogotowie. Dziecko trafiło do łódzkiego Centrum Zdrowia Matki Polki w sobotę późnym wieczorem. Podczas badania lekarz stwierdził, że obrażenia 11-miesięcznej dziewczynki z powiatu zgierskiego mogły powstać na skutek znęcania się nad nią. Dziecko miało sińce, które mogły powstać już jakiś czas temu, oraz świeży krwiak śródczaszkowy. Z uwagi na stan zagrażający życiu przeszło natychmiastową operację głowy. Decyzją Prokuratury Rejonowej w Zgierzu ojciec dziecka został zatrzymany do wyjaśnienia sprawy. W poniedziałek do zgierskiej prokuratury wpłynęła opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej, który potwierdził, że obrażenia na ciele dziecka powstały w różnym czasie. Biegły stwierdził, że sińce mogły powstać nawet na kilkanaście dni przed umieszczeniem dziecka w szpitalu, natomiast usunięty operacyjne krwiak to obrażenie, które powstało na kilka lub kilkadziesiąt godzin przez hospitalizacją. 19-latek sam zajmował się wychowywaniem dziewczynki; mieszkał u swojego wuja i ciotki. Według rodziny zasinienia stwierdzone u dziecka mogły powstać w czasie kiedy od kilku tygodni niemowlę uczyło się chodzić w chodziku. - Biegły po obejrzeniu chodzika i skonfrontowaniu z sińcami, które miało na ciele dziecko potwierdził, że istotnie te obrażenia mogły powstać od uderzenia o chodzik - wyjaśnił Kopania. Ojciec dziecka usłyszał jednak zarzuty dotyczące nieumyślnego spowodowania u dziecka ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.