We wtorek Prokuratura Rejonowa w Zgierzu wszczęła śledztwo w tej sprawie. - 37-latek usłyszał zarzut zniszczenia elementów sieci ciepłowniczej znacznej wartości, co spowodowało zakłócenie ich działania. Grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Po przesłuchaniu mężczyzna prawdopodobnie zostanie poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym i wówczas prokurator podejmie dalsze decyzje w sprawie. Straty w wyniku działania sprawcy szacuje się na 2 mln zł. Prawdopodobnie do czwartku kilkanaście tysięcy mieszkańców Ozorkowa będzie pozbawionych ciepła i ciepłej wody. 37-latek to były pracownik ciepłowni, który dwa miesiące temu stracił pracę. Jak ustalono, w nocy z niedzieli na poniedziałek mężczyzna - w kapturze naciągniętym na głowę, z siekierą i nożem w ręku - wdarł się do pomieszczeń miejskiej ciepłowni. Sterroryzował pracownika, który uciekł, odjeżdżając samochodem; kiedy wrócił, część budynku stała już ogniu. Sprawca prawdopodobnie siekierą zniszczył urządzenia sterujące kotłami centralnego ogrzewania i wzniecił pożar. Na miejsce wezwano policję i straż pożarną. 37-latek został zatrzymany po południu w swoim mieszkaniu; wcześniej groził, że wyskoczy przez okno. Miejska ciepłownia wstrzymała dostawy ciepła, których pozbawionych jest kilkanaście tysięcy z ok. 20 tys. mieszkańców miasta. Według zapewnień burmistrza Jacka Sochy prace naprawcze wciąż trwają i we wtorek powinno zostać przywrócone zasilanie ciepłowni energią elektryczną. Na szczęście, nie zostały uszkodzone kotły, a naprawa elementów sterowania i uzyskanie pozwoleń na użytkowanie potrwa do czwartku. Wówczas powinny zostać uruchomione dwa z trzech kotłów i przywrócone dostawy ciepła.