W minioną niedzielę w późnych godzinach wieczornych policja w Łęczycy została powiadomiona przez miejscowy szpital o tym, że do placówki trafiła przywieziona przez ojca 17-latka. Lekarz stwierdził, że pacjentka prawdopodobnie przed kilkoma godzinami odbyła poród. Dziewczyna powiedziała, iż doszło do poronienia, a płód pozostał w łazience. 17-latka zamieszkiwała wraz z ojcem w jednej z miejscowości w powiecie kutnowskim. Na miejscu zabezpieczono torbę foliową z zakrwawionymi ręcznikami oraz łożyskiem. W pobliżu budynków gospodarczych, przy plastikowych pojemnikach, znaleziono leżące na ziemi ciało noworodka; nie dawał oznak życia. Według biegłej dziecko pochodziło z ósmego albo dziewiątego miesiąca ciąży. Nie miało wad rozwojowych, natomiast stwierdzono prawdopodobny uraz głowy. We wtorek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi przeprowadzona została sądowo-lekarska sekcja zwłok, która dała podstawy do stwierdzenia, że dziecko urodziło się żywe, a prawdopodobną przyczyną śmierci był rozległy uraz głowy, który mógł być spowodowany "narzędziem tępokrawędzistym". Kara do 25 lat więzienia 17-latka została zatrzymana. W środę usłyszała zarzut zabójstwa. Dziewczyna nie przyznała się i odmówiła złożenia wyjaśnień. Jak poinformował Kopania, przesłuchanie odbywało się w szpitalu, gdzie przebywa podejrzana. W ocenie lekarzy stan jej zdrowia pozwolił na przeprowadzenie czynności. Prokurator zdecydował o wystąpieniu z wnioskiem o areszt. "Z ustaleń wynika, że dziewczyna ukrywała ciążę i nie korzystała z pomocy lekarskiej, może to świadczyć o działaniu ze z góry podjętym zamiarem pozbawienia życia" - mówi rzecznik. 17-latce grozi kara do 25 lat pozbawienia wolności.