Z ustaleń śledczych wynika, że trzymiesięczna Lidia zmarła dzień po tym, jak ojciec kilka razy uderzył ją w głowę. Mężczyzna chciał uciszyć dziewczynkę, bo zbyt głośno płakała. Dzień po pobiciu dziewczynka nagle przestała oddychać. Rodzice wezwali karetkę pogotowia i zaczęli reanimację. Niestety, Lidii nie udało się uratować. Na początku lekarze podejrzewali, że zgon dziewczynki to przypadek śmierci łóżeczkowej. Dopiero sekcja zwłok ujawniła, że dziecko zostało pobite. W prokuraturze rodzice nie ukrywali tego, że niewłaściwie opiekowali się dzieckiem i zamykali je w łazience, gdy płakało. Przed sądem wycofali się jednak ze złożonych wyjaśnień. Teraz wcześniejsze zeznania nie mają już mocy procesowej. Dlatego aktualnie najważniejszym zadaniem dla śledczych będą jak najszersze ustalenia, dotyczące opieki rodziców nad dzieckiem. Prokuratorzy będą przesłuchiwać świadków, przede wszystkim położną, która odwiedzała matkę po porodzie i mogła zauważyć pierwsze oznaki, że rodzice znęcali się nad Lidią. - Sprawdzimy, jak zachowanie rodziców kontrolowali pracownicy opieki społecznej i ustalimy, czy osoby, które miały kontakt z dzieckiem, mogły wcześniej dostrzec, że dziewczynka była ofiarą przemocy - wyjaśnia Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Śledczy zajmą się też kwestią ewentualnego pozbawienia ojca i matki władzy rodzicielskiej. 19-letnia kobieta i 26-letni mężczyzna nie są małżeństwem. Od niedawna mieszkali w bloku przy ul. Akacjowej w Tomaszowie Mazowieckim. Prokuratura nie ma informacji o tym, aby wcześniej wchodzili w konflikt z prawem. Za narażenie córki na niebezpieczeństwo utraty życia matka może trafić do więzienia na maksymalnie 5 lat. Ojcu dziewczynki grozi dożywocie.