Tym samym sąd utrzymał w mocy ubiegłoroczny wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi. Sąd odwoławczy uznał apelację obrońcy oskarżonego oraz odwołanie prokuratury w sprawie wyroku uniewinniającego dla matki dziecka za "oczywiście bezzasadne". Obie strony chciały uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Wyrok jest prawomocny. Do tragedii doszło we wrześniu 2013 r. w mieszkaniu w centrum Łodzi. O śmierci niespełna trzymiesięcznej Nadii pogotowie ratunkowe zostało powiadomione przez jednego z rodziców. Na twarzy dziewczynki ratownicy zauważyli zasinienia; wezwali policję i prokuratora. Przybyły na miejsce lekarz nie wykluczył, że dziecko zmarło w nocy - kilka godzin przed przyjazdem pogotowia. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że przyczyną śmierci niemowlęcia były rozległe obrażenia głowy - krwiaki i obrzęk mózgu. Na głowie i twarzy stwierdzono zasinienia, które mogły powstać na kilka dni przed śmiercią. U dziewczynki stwierdzono także złamania aż sześciu żeber. Jak ustalono, przed śmiercią dziecka między rodzicami żyjącymi w konkubinacie dochodziło do kłótni. Według prokuratury co najmniej na kilka dni przed śmiercią ojciec wielokrotnie uderzał córkę otwartą ręką i pięścią w głowę; bił ją po całym ciele. Uderzał też główką dziecka o elementy łóżka, a także rzucał i potrząsał niemowlęciem. Powodem takiej agresji miał być płacz dziecka, które w ten sposób chciał uciszyć. Matka dziecka - zdaniem śledczych - widziała te obrażenia, ale nie zrobiła nic, aby zagwarantować mu pomoc medyczną i podjęcie leczenia. Arkadiusz A. w śledztwie przyznał się do zabójstwa. Potwierdził podczas przesłuchania, że zdarzało się, iż stosował przemoc, żeby uciszyć niemowlę. Przyznał też, że uderzając dziewczynkę, zdawał sobie sprawę, że może jej zrobić krzywdę. Martyna P. od początku nie przyznawała się do winy. W ub. roku Sąd Okręgowy w Łodzi uznał Arkadiusza A. za winnego zabójstwa dziecka i skazał go na 25 lat więzienia. Uniewinnił Martynę P. od zarzutu narażenie życia i zdrowia dziecka. Od wyroku apelację wniósł obrońca oskarżonego i prokuratura. Obrońca kwestionował opinię biegłego dot. obrażeń ciała i przyczyny zgonu dziewczynki. Sąd Apelacyjny utrzymując wyrok w mocy uznał jednak, że opinia jest jasna, pełna i nie zawiera żadnych luk, a przyczyną zgonu dziecka było zachowanie oskarżonego, do którego przyznał się w trakcie śledztwa. Sąd odwoławczy uznał, że 25 lat więzienia to kara sprawiedliwa. Jak podkreślił sędzia Sławomir Wlazło, oskarżony m.in. uderzył z całej siły trzymiesięczne dziecko i zrzucił je na podłogę. Jak mówił sędzia, oskarżony robił to dlatego, bo dochodziło między nim a konkubiną do sporów, a płacz dziecka przeszkadzał mu w korzystaniu z portali internetowych. Sąd nie uwzględnił także apelacji prokuratury, która zarzucała Martynie P., że nie udzieliła pomocy swojej córce. Sąd podkreślił, że w ocenie biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej obrażenia zewnętrzne, które stwierdzono u dziecka, nie były takimi, które mogłyby spowodować u matki przekonanie, że bezpośrednio zagrożone jest zdrowie i życie jej córki. Po tragicznej śmierci Nadii i trzyletniego Wiktora - pobitych przez rodziców - władze Łodzi przeprowadziły w 2013 i 2014 r. kampanię informacyjną przeciw przemocy wobec dzieci. Uruchomiono specjalną całodobową infolinię, na którą można anonimowo zgłaszać przypadki przemocy wobec najmłodszych. Łódzki MOPS przeprowadził też wzmożone kontrole w rodzinach - podopiecznych ośrodka - w których są dzieci poniżej 6. roku życia.