Jak poinformował w poniedziałek przewodniczący SA Zdzisław Klasztorny, termin apelacji wyznaczono na 10 stycznia. Ola zaginęła w czerwcu 2002 r. w miejscowości Biadaszki w Łódzkiem. Poszukiwania trwały kilka dni. Brało w nich udział kilkuset policjantów i strażaków z psami oraz mieszkańcy okolicznych miejscowości; dziewczynki, ani jej ciała, nie odnaleziono. Niemal rok po jej zaginięciu policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo mieszkańca Biadaszek Roberta B., znajomego rodziców dziecka. Do jego zatrzymania przyczyniło się badanie tzw. wykrywaczem kłamstw. Podczas wizji lokalnej mężczyzna wskazał miejsce, w którym początkowo ukrywał ciało dziewczynki. Do tego miejsca doprowadził również policyjny pies. Znaleziono tam ludzkie włosy z fragmentem skóry i spinkę Oli. Badania DNA potwierdziły, że były to włosy dziewczynki. Według prokuratury, mężczyzna udusił dziecko i zakopał ciało na polu. Później spalił je w parowniku na terenie swojej posesji. W trakcie śledztwa, a także kolejnych procesów, oskarżony wielokrotnie zmieniał wyjaśnienia. Raz przyznał się do uduszenia dziewczynki, później utrzymywał, że Ola zginęła przypadkowo, gdy zrzucił na nią w stodole worek z paszą; innym razem mówił, że uderzył ją przypadkowo widłami. Kwestionował też swoje wcześniejsze wyjaśnienia, mówiąc, że wymuszali je na nim policjanci, którzy podsuwali mu czyste kartki do podpisu lub zasłaniał się niepamięcią. W pierwszym procesie, w październiku 2004 roku, mężczyzna został skazany na siedem lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynki i znieważenie jej zwłok. Sąd Okręgowy w Sieradzu uznał wtedy za najbardziej prawdopodobną wersję, iż mężczyzna przypadkowo zrzucił w stodole na dziewczynkę worek i nieumyślnie spowodował jej śmierć, a następnie spalił jej ciało. Od wyroku odwołały się wszystkie strony procesu. Po apelacji sprawa trafiła ponownie do sądu w Sieradzu, który w styczniu 2006 roku skazał mężczyznę na 25 lat więzienia za zabójstwo. Po odwołaniu obrońcy, SA w sierpniu 2006 roku uchylił ten wyrok uznając, że sieradzki sąd dokonał błędnej oceny materiału dowodowego i nie rozstrzygnął wątpliwości, w jaki sposób zginęła dziewczynka. W trzecim procesie sieradzki sąd skazał w czerwcu tego roku Roberta B. ponownie na siedem lat więzienia. I tym razem uznał mężczyznę za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki. Przyjął jedną z trzech wersji zdarzenia, jaką oskarżony przedstawił w czasie śledztwa. Dziewczynka zginęła przypadkowo w czasie wykonywania prac gospodarskich. Zdaniem sądu, potwierdziła to wizja lokalna. W poczet kary sąd zaliczył cztery lata przebywania oskarżonego w areszcie. Prokurator żądał kary dożywotniego więzienia, twierdząc m.in., iż Robert B. popełnił zbrodnię na tle seksualnym. Obrońca oskarżonego uznała takie twierdzenie za bezpodstawne i wnosiła o uniewinnienie swego klienta.