Szok! Tylko tak potrafi określić to, co stało się w miniony czwartek, 17 września przed godziną 19.00 na Placu Wolności w Głownie, interweniująca w redakcji "Nowego Łowiczanina" czytelniczka. Nie kryje i swego zaskoczenia, i oburzenia tym, że policjantka, która pojawiła się na interwencji w sprawie nietrzeźwego starszego człowieka, odjechała z nim w bagażniku osobowego radiowozu. Czytelniczka gazety nie jest jedynym świadkiem tego zdarzenia, bo w chwili policyjnej interwencji na przystanku autobusowym na Placu Wolności było około 15-20 osób. - Ten człowiek został potraktowany jak worek kartofli - podkreśla kobieta. Pamięta to zdarzenie bardzo dokładnie, bo nietrzeźwego mężczyznę oraz to, co się później z nim stało, obserwowała bardzo długo. Około godz. 17.00 na przystanek autobusowy na Placu Wolności przychodzi pijany starszy człowiek. Nie awanturuje się, nikomu nie przeszkadza. Mówi sam do siebie. Gdy w pewnym momencie spada pod ławkę, ktoś ze stojących na przystanku wzywa karetkę pogotowia i policję, bo mężczyzna długo nie może się podnieść. Po przyjeździe pogotowia okazuje się, że mężczyźnie i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, jest po prostu pijany. Niemal jednocześnie z pogotowiem nadjeżdża policyjny, osobowy radiowóz. Bagażnik radiowozu, którym przyjechała tylko jedna policjantka otwiera się i siłami załogi pogotowia mężczyzna ładowany jest do środka. - Zdrętwiałam. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę - opowiada interweniująca kobieta. - Słyszałam protesty ludzi, którzy na to patrzyli. Słyszałam głosy: "Panowie co wy robicie? Mamy XXI wiek! Jak tak można?" Było tam około 15-20 osób stojących bezpośrednio na przystanku, czekających na busa, były dzieci na rowerach. Panowie z pogotowia ratunkowego, którzy zapakowali tego mężczyznę do bagażnika policyjnego radiowozu powiedzieli tylko, że to już nie ich działka, bo oni zrobili, co do nich należało. Udzielili mężczyźnie pomocy. Nie wymagał zabrania do szpitala. Mówili, że nie mogą zabrać pijanego do karetki - relacjonuje rozmówczyni gazety. Kto jednak zdecydował, że mężczyzna ma być przewożony w bagażniku? Dlaczego akurat w bagażniku, skoro osobowy radiowóz posiadał kratkę oddzielającą kierującego od pasażera na tylnym siedzeniu i mężczyzna ten nie zagrażał policjantce bezpośrednio w prowadzeniu auta. - Z relacji ludzi wiem, że ten mężczyzna próbował sam się podnieść i wejść do auta, ale zapakowano go do bagażnika. Jeszcze pamiętam, że ręka mu wystawała. Wtedy ta policjantka przesunęła mu te rękę, żeby jej nie przyciąć i zamknęła klapę bagażnika - dodaje zbulwersowana czytelniczka. O to, w jaki sposób policja powinna przewozić zatrzymanych przy takich okazjach, pytaliśmy rzeczniczkę Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu Magdalenę Złotnicką. 22 września, w telefonicznej rozmowie "na gorąco" Złotnicka określiła przewożenie zatrzymanego w bagażniku mianem niedopuszczalnego. - Do tego służą radiowozy przeznaczone do przewożenia osób - podkreślała. Mieliśmy tu do czynienia z tzw. zatrzymaniem opiekuńczym, którego celem jest dowiezienie pijanego zatrzymanego do Policyjnej Izby Zatrzymań w Zgierzu i pozostawienie go w niej do wytrzeźwienia. Komendant głowieńskiego Komisariatu Policji Roman Póbratek nie chciał się w tym temacie wypowiadać. Wczoraj, 23 września rzecznik KPP w Zgierzu Magdalena Złotnicka nadesłała jednak stanowisko, w którym podaje pełną już, policyjną wersję zdarzenia z 17 września oraz podaje powód, dla którego pijany mężczyzna zamiast na tylne siedzenie, trafił do bagażnika. W wyjaśnieniach czytamy m.in.: "Z nietrzeźwym mężczyzną, nie było żadnego kontaktu. Znajdował się on w stanie upojenia alkoholowego, z częściowo zdjętą odzieżą, ubrudzony. Ratownicy wręczyli policjantom kartę informacyjną, w której w rozpoznanie wpisali :" efekt toksyczny alkoholu" uznając, iż nie wymaga on dalszej opieki lekarskiej. Ratownicy szczegółowo pouczyli policjantów o sposobie przewozu osoby - w pozycji leżącej bocznej, tak aby nie nastąpiła możliwość zadławienia. Chcąc spełnić te warunki nie można było umieścić pijanego na tylnym siedzeniu radiowozu. Ratownicy pomogli przygotować bagażową część auta, poprzez wyjęcie półki, a następnie ułożyć w zalecanej pozycji mężczyznę. Podczas transportu jeden z policjantów siedząc na tylnym siedzeniu podtrzymywał jednocześnie leżącego z tyłu aby nie zmienił pozycji, monitorując jednocześnie jego zachowanie. Pijany mężczyzna o godzinie 19.20 został przewieziony do miejsca zamieszkania i przekazany pod opiekę rodzinie. - informuje rzecznik Złotnicka. Dodaje jednocześnie, że Komendant Powiatowy Policji w Zgierzu wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. (rpm)