Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Okręgowego w Łodzi - powiedział w czwartek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Prokuratura zabezpieczyła kilkadziesiąt nieruchomości, samochody oraz konta bankowe członków gangu, których wartość szacuje się na kilkaset milionów złotych. Według śledczych, zorganizowana grupa przestępcza działała w latach 2004-2009. Założyło ją i kierowało nią czterech przedsiębiorców z Ozorkowa w woj. łódzkim. Przed sądem stanie trzech z nich; jeden z domniemanych przywódców gangu - Jarosław G. - zmarł kilka miesięcy po opuszczeniu aresztu; prawdopodobnie popełnił samobójstwo. O założenie gangu lub kierowanie nim prokuratura oskarżyła: 51-letniego Janusza K., 55-letniego Sylwestra K. oraz 50-letniego Kazimierza G. Zarzuty udziału w grupie przestępczej przedstawiono 23 osobom. Grożą im kary nawet do 10 lat więzienia. Według śledczych, oskarżeni z legalnych źródeł kupowali w ilościach hurtowych skażony spirytus, a po odkażeniu sprzedawali go jako alkohol. W dokumentacji wykazywali detaliczną sprzedaż rozcieńczalnika fikcyjnym firmom. Działalność prowadzona była na ogromną skalę. Szacuje się, że grupa w ten sposób wyprodukowała ponad 10 mln litrów spirytusu, a Skarb Państwa stracił ponad 527 mln zł z tytułu niezapłaconego podatku akcyzowego i VAT. Grupa była bardzo dobrze zorganizowana - w jej strukturze działały osoby, które odpowiadały za kupowanie skażonego alkoholu, inna osoba za jego sprzedaż, a kolejna za proces technologiczny. Oprócz tego były osoby, które oczyszczały alkohol, kierowcy oraz tzw. słupy, na których dane rejestrowane były fikcyjne firmy. Jak ustalono, skażony spirytus kupowano od 11 legalnych zakładów. Z gangiem współpracowało kilka osób z tych firm, które dbały o to, żeby dostarczany spirytus był dobrej jakości i był skażony w minimalnym zakresie a po oczyszczeniu mógł być wykorzystywany do celów spożywczych. - Gdy kupowany spirytus nie spełniał oczekiwań członków grupy, to zwracali go i brali w to miejsce inny, lepszy spirytus - powiedział prok. Kopania. W kilku miejscach gang prowadził nielegalne fabryki alkoholu, w których spirytus oczyszczano. Później był on rozlewany do pięciolitrowych lub litrowych butelek i sprzedawano hurtownikom z całej Polski. - Był on wykorzystywany do podrabiania markowych wódek i wprowadzany do obrotu detalicznego - dodał Kopania. O kupowanie alkoholu od gangu i jego rozprowadzanie zostało oskarżonych w sumie 19 osób. Przestępcza działalność przynosiła ogromne zyski - skażony spirytus gang kupował za 2,8-3,5 zł za litr, a sprzedawał odbiorcom hurtowym za 5,5-6,5 zł za litr. Ci ostatni, wprowadzając go na rynek, brali już od 7,5 do 12 zł za litr alkoholu. Ważnym członkiem gangu - zdaniem prokuratury - była księgowa, która dbała o rozliczenia finansowe i pranie pieniędzy, które odbywało się za pomocą siedmiu fikcyjnych firm założonych na tzw. słupy. Pochodzącą ze sprzedaży odkażonego już alkoholu gotówkę gangsterzy "wpompowywali" do tych firm. - Te pieniądze szły na rzeczywisty lub pozorny zakup skażonego alkoholu. W księgowości tych fikcyjnych firm wykazywano natomiast dalszą odsprzedaż skażonego alkoholu wystawiając fikcyjne faktury lub paragony fiskalne - zaznaczył prokurator. W ten sposób grupa "wyprała" co najmniej 25 mln zł. Do odrębnego postępowania wyłączono sprawę kilkunastu pracowników punktów bukmacherskich z Łodzi podejrzanych o pranie pieniędzy tej grupy przestępczej. Ustalono, że bukmacherzy wystawiali szefom gangu fikcyjne zaświadczenia potwierdzające wygrane w zakładach, które miały legalizować zyski z przestępczej działalności. Łącznie "wyprali" w ten sposób kilka mln zł.