Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Okręgowego w Łodzi - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Wśród oskarżonych są m.in. b. wiceprezes Banku Ochrony Środowiska Marek S., jego brat Robert S., ówczesny dyrektor łódzkiego oddziału jednego z banków spółdzielczych, b. pracownica oddziału Kredyt Banku w Skierniewicach oraz biegła sądowa ds. wyceny nieruchomości. Śledztwo w tej sprawie początkowo dotyczyło grupy przestępczej, która w okresie od kwietnia 2006 do stycznia 2008 roku wyłudziła ze skierniewickiego oddziału Kredyt Banku 27 kredytów na łączną kwotę co najmniej 4,75 mln zł. Według śledczych grupą kierowało małżeństwo Krzysztof i Natalia T., a działała ona m.in. w Gdyni, Elblągu, Sopocie i Skierniewicach. Kredyty wyłudzane były na podstawie fikcyjnych zaświadczeń o zatrudnieniu i zarobkach wystawianych przez różne firmy. Zarzuty usłyszało w tej sprawie 15 osób, powiązanych ze sobą rodzinnie, zawodowo i towarzysko; sześć dodatkowo zostało oskarżonych o kierowanie lub udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Wśród nich są Maria Ś., b. pracownica skierniewickiego banku, która przez pewien czas pełniła funkcję naczelnika ds. kredytów konsumpcyjnych oraz Grażyna P. - rzeczoznawca majątkowy, a ostatnio biegła sądowa ds. wyceny nieruchomości. Według prokuratury Maria Ś. ustalała wysokość zarobków, jakie mają znaleźć się na zaświadczeniu o zatrudnieniu i zarobkach i razem z Grażyną P. ustalały jaka ma być kwota wyceny nieruchomości, bo od tego uzależniona była wysokość kredytu. Zdaniem śledczych rzeczoznawca - w zamian za kwoty kilku tys. zł - zawyżała też wartość kredytowanych nieruchomości i kosztów ich remontów. Z każdego udzielonego kredytu Maria Ś. otrzymywała od szefów grupy "prowizję" w wysokości od 5 do 10 proc. wartości kredytu. Śledztwo wykazało, że oszuści wyłudzili kredyty także z innych banków. We wrześniu ub. roku w związku z tą sprawą zatrzymano ówczesnego wiceprezesa Banku Ochrony Środowiska Marka S. (po zatrzymaniu zrezygnował z tej funkcji). Jak ustalono małżeństwo T. wraz ze swoją córką, nawiązało współpracę z Markiem S. kiedy ten był dyrektorem łódzkiego oddziału banku PKO BP. Od lipca 2007 do października 2008 roku wyłudzili oni - zdaniem śledczych - na szkodę tego banku 13 kredytów na łączną kwotę ponad 3 mln zł. Z wyjaśnień Krzysztofa T. wynika, że z każdego udzielonego kredytu dyrektor oddziału banku otrzymywał od niego - początkowo 20-30 tys. zł, a później prawię połowę udzielonych kredytów. Kupił on też od Marka S. dwa samochody, za które faktycznie zapłacił kwoty o wiele wyższe, niż wskazane na umowie kupna-sprzedaży. Na zakup aut zaciągnięte zostały kredyty gotówkowe w łódzkim oddziale banku. To nie jedyne zarzuty jakie usłyszał Marek S. Według prokuratury za jego pośrednictwem w 2009 roku wyłudzone zostały także dwa kredyty - w sumie na kwotę 140 tys. zł - na szkodę banku spółdzielczego w Skierniewicach. Zarzuty w tej sprawie usłyszał także jego brat Robert S., który był wówczas dyrektorem łódzkiego oddziału tego banku. Z ustaleń śledczych wynika, że kredyty te zostały wykorzystane, aby spłacić zaległości kredytowe w łódzkim oddziale PKO BP. Marek S. został też oskarżony o udział w usiłowaniu wyłudzenia w 2010 roku na szkodę BOŚ kredytu inwestycyjnego w wysokości ponad 3,3 mln zł na zakup trzech mieszkań w Sopocie; ich właścicielkami były osoby z rodziny T., kierującej grupą przestępczą. Ostatecznie jednak do wyłudzenia tego kredytu nie doszło. Prokuratura zarzuciła mu także utrudnianie śledztwa, ale na razie nie ujawnia szczegółów tego zarzutu. Marek S. początkowo trafił do aresztu, ale przed sądem będzie już odpowiadał z wolnej stopy. Według prokuratury większość oskarżonych przyznała się do winy; grożą im kary do ośmiu lub do 10 lat pozbawienia wolności.