- Przez 10 lat, od początku reformy samorządowej, Piotrków Trybunalski zdobył tyle punktów w kilkudziesięciu kryteriach zgrupowanych w ośmiu blokach tematycznych, że w podsumowaniu zajął pierwsze miejsce - mówi Rudolf Borusiewicz, sekretarz Związku Powiatów Polskich. Ranking opublikował jeden z najpoczytniejszych tygodników w kraju. "Newsweek" napisał m.in.: "Upadek przemysłu włókienniczego na początku lat 90. był ciosem dla miasta. Dopiero w ostatniej dekadzie nastąpił szybki rozwój. Dziś to jedno z największych w Polsce centrów logistycznych. (...) W Piotrkowie zachowała się znaczna część dawnej metropolii. Największa inwestycja - Trakt Wielu Kultur - dotyczy właśnie przeszłości. Całość będzie kosztować 22,5 mln zł. Miasto wyda zaledwie 4 mln. Z unijnych dotacji w Piotrkowie remontuje się MOK, buduje nową halę sportową za 10 mln zł, schronisko dla zwierząt za 2,5 mln, modernizuje miejski stadion, stawia nowe bloki socjalne. Miasto wykorzystuje swój największy atut - położenie. (...) W Piotrkowie turyści byli od zawsze. (...) Filmowcy upodobali sobie starą zabudowę śródmieścia". Euforii brak No i jak tu nie skakać z radości i nie pęcznieć z dumy? Skoro jest tak dobrze, jak wynikałoby z rankingu, to większość mieszkańców powinna być zadowolona i przynajmniej nie narzekać? Tymczasem po opublikowaniu wyników i odpowiednim ich nagłośnieniu euforii w Piotrkowie nie zauważono. Tradycyjnie pojawiły się za to głosy narzekających: a to, że takich rankingów jest dużo i wygraliśmy tylko jeden, że aby wziąć w nich udział, należy wnosić opłaty, a więc czy naprawdę mogą uchodzić za obiektywne, a w ogóle to one nie mają odzwierciedlenia w piotrkowskiej rzeczywistości, bo wcale nie jest tak różowo, bo w sumie to jest źle, nieładnie, niewystarczająco itp. Niektórzy zauważyli też, że w rankingu za 2009 rok Piotrków już nie jest liderem, zajmuje 9. pozycję. Tyle że rok się jeszcze nie skończył, zatem może być lepiej lub? gorzej. Inni przypominają: to, że ranking został opublikowany właśnie teraz, jest znakiem, że obecna władza ma szczęście, bo przecież to nie tylko jej zasługa, że w podsumowaniu ostatnich 10 lat jesteśmy na pierwszym miejscu w kraju. To zasługa trzech ekip, trzech prezydentów, a nie tylko aktualnego. Krytyków (nie mylić z krytykantami, choć różnica dość niewielka) nigdy nie brakowało. To ponoć jedna z naszych cech narodowych. Niektórzy twierdzą wręcz, że piotrkowska, ale trzeba mieć nadzieję, że przesadzają. Jak natomiast odbierać opinie prezentowane na jednym z miejskich, niszowych portali, że "Piotrków wygrywa w konkurencji: żebractwo ogólnopolskie!"? -Kiedy jeden z najbardziej opiniotwórczych tygodników przyznaje Piotrkowowi pierwsze miejsce w Polsce, to jakiś idiota pyta w Internecie - tym swoistym ścieku, w którym nagminnie narusza się godność ludzką - "za ile miasto kupiło ten ranking? - ubolewa rzecznik Urzędu Miasta, Błażej Torański. - W wypowiedziach publicznych dominuje ton niedoceniania wartości Piotrkowa, ciągłego narzekania, pretensji, roszczeń. Ciągle słyszę, że władza "coś powinna", "musi", bo to jest "jej obowiązek". Często są to oczekiwania wykluczające się, jak w przypadku Starówki, na której przez lata nic się nie działo, dominowali pijaczkowie w bramach, a teraz, kiedy zaczyna tętnić życiem kulturalnym, znajdują się i tacy, którzy protestują przeciwko ożywianiu tego rejonu. Myślę, że w dużej mierze wynika to z kompleksów i słabej znajomości świata. Trzeba wielkości - "Cudze chwalicie, swego nie znacie"? Tym hasłem posługujemy się w mieście na co dzień - uważa radny opozycji Jan Dziemdziora. - Piotrkowianie często narzekają, pytając: A w Kleszczowie czy Czarnocinie, to potrafią coś zrobić, a u nas? Komentując wyniki rankingu, mogę powiedzieć: jak tak dobrze jest u nas, to nie za bardzo jest u pozostałych. Należy podkreślić, że na ten wynik pracowało kilka ekip zarządzających miastem, a nie tylko ta sprawująca władzę absolutną od trzech lat. Radny przyznaje jednak, że "z punktu patriotyzmu lokalnego takie informacje dają podstawy do dumy". Dumny na pewno jest rzecznik Torański, który uważa, że to także sukces urzędników odpowiadających za pozyskiwanie pieniędzy z UE na miejskie inwestycje. I przy okazji daje pstryczka przedstawicielom miejskiej opozycji. - Piotrkowianie powinni być dumni nie tylko ze wspaniałej historii, zwłaszcza parlamentaryzmu, ale - obecnie - z piękniejącego Rynku i całego Traktu Wielu Kultur. Tymczasem, na szczęście nieliczni, ci słabiej znający fakty, opowiadają bzdury o "liftingu" biblioteki w dawnej synagodze. Niestety dominuje ten ton nadziei, żeby obecnemu prezydentowi się nie powiodło. A przecież to nie jest sprawa osobistego sukcesu Krzysztofa Chojniaka, tylko nas wszystkich, całego miasta. Na miasto nie powinno się patrzeć z punktu widzenia dzisiejszej władzy czy też chwalenia tylko własnego dorobku przez pomniejszanie dokonań poprzedników. My staramy się tego tak nie robić, bo dostrzegamy ciągłość władzy i jej dokonań, ale bywają osoby publiczne, które nie dostrzegają faktów we właściwych proporcjach. Jeśli bowiem jeden z polityków opozycji zapytany na sesji Rady Miasta - czy 50 mln zł pozyskanych z zewnątrz na inwestycje to dużo czy mało - odpowiada "przyzwoicie, ale można było wycisnąć więcej" - wedle mojej oceny nie potrafi w imię interesów miasta przyznać, że to ogromny sukces. A przecież do tych 50 mln pozyskanych, głównie ze źródeł UE, dochodzi suma 159 mln 454 tys. na oczyszczalnię ścieków. To największa kwota w najnowszej historii piotrkowskiego samorządu! Ale żeby to docenić - powiem za Ernesto Sabato - trzeba wielkości. Mówiąc inaczej: żeby kogoś pochwalić, zwłaszcza konkurenta politycznego, samemu trzeba mieć do tego kompetencje i klasę. Zwłaszcza że unijne pieniądze nie spadają z nieba, jak biblijna manna, tylko trzeba wyrywać je przez profesjonalnie przygotowane wnioski. Wiele gmin w Polsce nadal tego nie potrafi. Takie ewidentne sukcesy próbuje się w komentarzach publicznych pomniejszać. Cudze chwalimy, a swego nie znamy Pierwszy prezydent Piotrkowa po 1989 r. Michał Rżanek twierdzi, że slogan "Cudze chwalicie, swego nie znacie" dotyczy także jego samego. - Kiedy jestem w innych miastach, zwracam uwagę na wiele rzeczy. Urzeka mnie np.: czystość, odnowione budynki, oznakowanie, parkingi itp. Bardzo często zadaję sobie pytanie, dlaczego nie jest tak w moim mieście? U siebie przebywamy na co dzień i właściwie w małym stopniu dostrzegamy zmiany na lepsze. Bardziej rzuca nam się w oczy to, czego chciałoby się już nie oglądać. Ostatnie święto (1 listopada) było okazją do testu. Przyjechali piotrkowianie z urodzenia i młodości. Często byli zachwyceni zmianami w mieście do tego stopnia, że musiałem wskazywać, co jeszcze nas czeka, aby nie było to tak euforycznie. Jest coś w tym, że jeśli codziennie obserwujemy, to niekoniecznie widzimy miasto w różowych barwach. Potrzeba jednak dystansu, i to w wielu dziedzinach. Jakże często można usłyszeć opinię, że w mieście nic się nie dzieje, a w innych miastach to dopiero impreza goni imprezę. Po pierwsze porównujmy miasta podobnej wielkości, a po drugie to ci, co narzekają, nie przejawiają trudu zorientowania się, jaka jest np. paleta propozycji kulturalnych. Były prezydent uważa, że nie mamy powodu do kompleksów, ale nie powinniśmy spocząć na laurach. - Jeszcze wiele przed nami i będzie tak zawsze. Cały ten mechanizm działający od wieków przeżyło wiele pokoleń, a na dowód mądrość ludowa cudze chwalicie, swego nie znacie. Jednak są takie dziedziny, w których niestety pozostaje mi tylko cudze chwalić, bo swoje znam za dobrze i wiem, ile jeszcze nam brakuje. Mam na myśli sferę szeroko rozumianej gospodarki komunalnej i rozwiązań technicznych. Pocieszam się tym, że środki unijne pomogą nam nadgonić zaległości i wtedy cudzego nie będę chwalił. Mogłoby być lepiej? Przeciętny mieszkaniec, o ile w ogóle wiedział, że istnieje taki ranking, pewnie bardziej był i jest zainteresowany tym, czy będzie żyło mu się lepiej. Tak przynajmniej wynikało z wypowiedzi słuchaczy Radia Strefa FM, którzy w porannym programie "Magiel" dzielili się swoimi opiniami dzień po opublikowaniu przez "Newsweek" tak udanego dla Piotrkowa rankingu. - Mogłoby być jeszcze lepiej - mówiła pani Magda. - Nie twierdzę, że jest źle, ale wydaje mi się, że władza mogłaby jeszcze sprawić, aby np. nasze Stare Miasto zmieniło się na ładniejsze. - Widać, że coś się zmienia na lepsze - podkreślała pani Anna. - Jest lepiej niż było i wreszcie ktoś to zauważył. - Jest źle, było źle i może być jeszcze gorzej. Za to, że tak jest, obwiniam władzę: i tę, i poprzednią. Żadna nie nadawała się do rządzenia i dlatego jest tak źle - uważał pan Henryk. Socjolog Kamila Jakubczak-Krawczyńska uważa, że nasze "chwalenie cudzego" wiąże się z procesem modernizacji, czyli przejściem od społeczeństwa tradycyjnego do nowoczesnego. - A jak wiadomo standardów dostarczają społeczeństwa zachodnie. Chcesz być nowoczesny, musisz się znać na świecie zachodnim. Ponadto wszyscy wiemy, że podróże kształcą. Wyjeżdżamy więc do rozmaitych krajów (im dalej, tym lepiej), przywozimy zdjęcia, nagrania, pokazujemy je znajomym, zachwalając uroki krajów zamorskich. Zapominamy, że w Polsce też jest pięknie, a może nawet piękniej. Nawet palmę mamy. Co prawda jedną, w stolicy, na rondzie de Gaulle'a, ale jednak. Poza tym to chwalenie cudzego wynika też z niewiedzy o nas samych, np. o naszej historii. Widzę to, prowadząc zajęcia ze studentami. To nie napawa optymizmem. Jest dobrze, jest dobrze, ale? Optymizmu po opublikowaniu rankingu Związku Powiatów Polskich nie kryje za to jeden z najbardziej znanych piotrkowskich przedsiębiorców, dyrektor firmy "Roka", Witold Maćkowiak. - Jest bardzo dobrze, a będzie jeszcze lepiej, bo musi być lepiej. Nie ma innego wyjścia. Jest dobrze, jest dobrze, ale nie najgorzej jest. Nie wiadomo tylko, czy mówił poważnie. I nie wiadomo, kogo miał na myśli rzecznik UM, twierdząc, że: - Nieliczni, ale z pewnością głośni piotrkowianie powinni się wstydzić wyrażanej publicznie zawiści, hipokryzji i obłudy. Jestem pewien, że jest ich zaledwie garstka, bo w tym mieście mieszkają także tysiące wspaniałych, wartościowych ludzi. MCtka