Jak powiedziała podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji, w poniedziałkową noc włączył się alarm antywłamaniowy w jednym ze sklepów spożywczych przy ulicy 11 Listopada w Łodzi. Jednocześnie policjanci otrzymali sygnał o trzech podejrzanie zachowujących się mężczyznach, którzy w naciągniętych na głowach kominiarkach, ładowali pakunki do samochodu suzuki. Policyjny patrol namierzył podejrzane auto - stało zaparkowane przed działającym w nocy salonem gier mieszczącym się przy tej samej ulicy, przy której doszło do włamania. - Jeszcze nie zdążyła nawet ostygnąć maska silnika - relacjonowała Kącka. Okazało się, że w suzuki znajdują się prawdopodobnie papierosy i alkohol z okradzionego sklepu oraz kominiarki. Wewnątrz salonu przebywało trzech graczy. Żaden nie przyznawał się do podejrzanego auta, a chcąc zapewnić sobie alibi mężczyźni przekonywali, że od dłuższego czasu przebywają w salonie. - Prawda szybko wyszła jednak na jaw, kiedy przy jednym z nich policjanci znaleźli dokumenty i kluczyki od samochodu oraz krótkofalówkę. Monitoring salonu zarejestrował także ich wejście, tuż przed wizytą policjantów - dodała Kącka. Trzej łodzianie w wieku 24, 32 i 43 lat trafili do policyjnego aresztu. W chwili zatrzymania dwóch z nich było pod wpływem alkoholu. Cała trójka była już notowana za konflikty z prawem. Za kradzież z włamaniem grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.