Absolwentka łódzkiej uczelni ze znajomością języków i odbytymi licznymi kursami. A przede wszystkim pomysłem na biznes i wnioskiem, dobrze ocenionym przez kilka niezależnych instytucji, które specjalizują się w pozyskiwaniu środków. Ma dwadzieścia parę lat i marzenie, by wziąć sprawy w swoje ręce. Niestety paradoksalne zasady, jakie wprowadziła Łódzka Izba Przemysłowo-Handlowa, podcięły jej skrzydła już na starcie. - Na około 300 uczestników, zajęłam miejsce dopiero w trzeciej setce. Nie mogłam zrozumieć dlaczego. Spełniłam wszystkie kryteria, bezbłędnie wypełniłam wniosek, a nad opisem projektu siedziałam całe wakacje. - Wszystko było sprawdzone i przemyślane - mówi uczestniczka projektu, która nie chce ujawniać nazwiska, bo będzie kolejny raz starać się o dotacje. Poszła do ŁIPH, by dowiedzieć się dlaczego jej projekt przepadł tak szybko. Okazało się, że instytucja wprowadziła sobie wewnętrzne ustalenia, dotyczące przyznawania punktacji za doświadczenie zawodowe. - Dwa punkty za każdy przepracowany rok - usłyszała od jednego z członków komisji. - Dostałam tylko dwa. Na studiach trochę pracowałam, byłam też na praktykach. Pan wyjaśnił mi, że takie są zasady. Moim zdaniem niesprawiedliwe. Ślusarz, który przez 5 lat pracował na tokarce, miał większe szanse niż ja, bo na starcie dostał 10 punktów - opowiada dziewczyna. - Zgodzę się, że to uderza w młodych ludzi, ale jakieś kryteria musieliśmy przecież przyjąć - tłumaczy lakonicznie Grzegorz Grzeliński, kierownik projektu w Łódzkiej Izbie Przemysłowo Handlowej. Komedia pomyłek Podobne paradoksy można spotkać przy projektach szkoleniowych. Prawie 60 procent bezrobotnych kobiet w wieku od 25 do 34 lat w łódzkim nie może znaleźć pracy po przerwie związanej z urodzeniem dziecka. - Brakuje szkoleń dla tej grupy. Te które są, nawet w małym stopniu, nie wypełniają zapotrzebowania. Poza tym kobiety nie mogą chodzić na szkolenia, bo nie mają z kim zostawić dziecka. Nie mogą znaleźć pracy, bo nie chodzą na szkolenia. I koło się zamyka - mówi Julita Czernecka, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Największym zainteresowaniem w regionie cieszy się działanie 9.1 "Wyrównywanie szans edukacyjnych i zapewnienie wysokiej jakości usług edukacyjnych świadczonych w systemie oświaty" i działanie 6.1 czyli "Poprawa dostępu do zatrudnienia oraz wspieranie aktywności zawodowej w regionie". W obu priorytetach wykorzystano już ponad 40 proc. przyznanych środków na lata 2009-2013. Młodzi w Łodzi bez szans Fundusze z programu Kapitału Ludzkiego przeznaczane miały być na pomoc mieszkańcom regionu, którzy mają największe trudności z wejściem i utrzymaniem się na rynku pracy. Czyli osobom długotrwale bezrobotnym, po 45-tym roku życia, kobietom, a zwłaszcza matkom samotnie wychowującym dzieci i osobom młodym, które nie mają jeszcze doświadczenia zawodowego. Mimo szczytnych celów i godnych pochwały priorytetów, okazuje się, że wiele z tych zapisów pozostaje tylko na papierze. Winę za to ponoszą nie władze województwa, które w pocie czoła fundusze zdobyły, ale organizacje i instytucje, które nie potrafią ich efektywnie i w miarę sprawiedliwie rozdysponować. Joanna Barczykowska