Zdaniem prokuratury w Wieluniu, gdzie mężczyzna był we wtorek przesłuchiwany, 39-latek nie dopełnił też obowiązku zgłoszenia w lokalnym samorządzie zamiaru postawienia namiotu. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. W poniedziałek mężczyzna był przesłuchiwany na komendzie w Działoszynie. Policjanci przedstawili mu zarzut nieumyślnego spowodowania zagrożenia zdrowia lub życia wielu osób (art. 163 kk). Po nocy spędzonej w areszcie w Bełchatowie we wtorek rano 39-latek został przewieziony na przesłuchanie do prokuratury w Wieluniu. Po przesłuchaniu mężczyzny prokurator zdecydował, że nie ma konieczności stosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. Przed powrotem do domu dyrektor cyrku musiał jednak wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 2 tys. zł. Niedzielne przedstawienie cyrku w Działoszynie rozpoczęło się o godzinie 16. Trzydzieści minut później, podczas gdy na arenie trwał występ, stalowa konstrukcja podtrzymująca namiot przechyliła się na bok, a następnie przewróciła na ziemię. Pod namiotem znaleźli się widzowie, których większą część stanowiły dzieci i młodzież. Dorośli podnieśli leżący namiot, tworząc tunel, który pozwolił na sprawne wychodzenie na zewnątrz. Według dotychczasowych ustaleń przyczyną zawalenia się namiotu mogło być pęknięcie spawów przy podstawie głównego masztu. Ten - przewracając się - pociągnął za sobą pozostałą część namiotu, która zawaliła się na siedzących widzów. Ewakuowano ok. 190 osób. W wyniku zdarzenia poszkodowane zostały cztery osoby. Bezpośrednio z miejsca zdarzenia do szpitala przewieziona została 28-letnia kobieta. Później do placówki trafiły dwie dziewczynki w wieku pięciu i 10 lat oraz 34-latka. Jeszcze w niedzielę policja zabezpieczyła dokumentację techniczną namiotu. Przesłuchano osoby, które go rozstawiały; były trzeźwe. Teren wypadku zabezpieczyła policja. Okoliczności i przyczyny wypadku bada specjalna komisja. Czynności prowadzą funkcjonariusze z Działoszyna.