Odpraw praktycznie nie ma - przyznała w rozmowie rzeczniczka prasowa IC w Łodzi Anna Ludkowska. Zdecydowana większość funkcjonariuszy dwóch Urzędów Celnych w Łodzi, jednego w Piotrkowie Trybunalskim oraz Izby Celnej, nie stawiła się do pracy. "W sumie na zatrudnione 734 osoby przyszło do pracy 269 osób, czyli ok. 36 proc." - podała Ludkowska. Pozostali wzięli urlopy na żądanie, zwolnienia lekarskie lub są na urlopach wypoczynkowych. Najmniej celników przyszło do pracy w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie stawiło się niecałe 30 procent funkcjonariuszy. Według Ludkowskiej, bez zakłóceń przebiega praca w tzw. stałych nadzorach podatkowych, czyli w firmach, gdzie wytwarzane są wyroby akcyzowe np. Polmosy, winiarnie czy kasyna. - Tam prowadzenie działalności wymaga ciągłej obecności celnika. Praca w tych podmiotach przebiega w sposób niezakłócony. Tam jest pełna obsada, która umożliwi ich normalne działanie - zapewniła. Jednak jeżeli chodzi o oddziały celnie, to praktycznie odprawy nie są dokonywane. "W oddziałach jest jedna, dwie osoby, ale nie dokonują odpraw. Są tam na wypadek, gdy przyjedzie ktoś z towarem, który wymaga natychmiastowej odprawy np. z żywymi zwierzętami, czy towarami łatwo psującymi się. Natomiast tzw. normalne zgłoszenia absolutnie nie są obsługiwane" - dodała. Zaapelowała do osób, które nie mają pilnych spraw w urzędach celnych, aby wstrzymały się z ich załatwieniem w piątek. Według Ludkowskiej, normalnie pracuje placówka celna na łódzkim lotnisku. "Jest zapewniona normalna obsada. Także z powodu tego protestu żadnych opóźnień, czy odwołanych lotów nie będzie" - podkreśliła. Celnicy domagają się m.in. podwyżki wynagrodzeń o 1500 zł, zaszeregowania do służb mundurowych i związanych z tym praw emerytalnych oraz zapewnienia właściwej ochrony prawnej przy wykonywaniu obowiązków służbowych.