Lalkowa animacja studia Se-ma-for i brytyjskiej wytwórni BreakThru Films to adaptacja znanego baletu Sergiusza Prokofiewa. Akcja rozgrywa się we współczesnej Rosji, w brutalnym świecie, gdzie silniejszy zjada słabszego. Nadzieję przywracają towarzysze tytułowego Piotrusia - kaczuszka i ptaszek - pomagając głównemu bohaterowi schwytać Wilka. Film w całości nakręcono w Łodzi, a ponad 95 proc. ekipy stanowili polscy twórcy. Czy "Piotruś i Wilk" pokona pozostałe cztery nominowane filmy, dowiemy się już 24 lutego. Nie wierzyli W Se-ma-forze ogłoszenie oscarowych nominacji "na żywo" za pośrednictwem Internetu śledzili pracujący przy filmie: Agnieszka Kwiecień, Adam Wyrwas, Marek Skrobecki i Adam Ptak. Byli zaskoczeni, że w czasie transmisji poinformowano o nominacjach w części kategorii, pomijając np. animowany film krótkometrażowy. Nastąpiły chwile nerwowego oczekiwania. Zanim znaleźli na stronie poświęconej Oscarom radosną informację, szybsza była redakcja "Echa Miasta". Gdy im przekazaliśmy dobrą nowinę, nie mogli uwierzyć. - Cieszę się. Nie spodziewałem się tego. Ta nominacja daje naszemu studiu olbrzymią promocję, bo myślę, że będą się teraz do nas zwracać z propozycjami producenci z całej Europy, a może z całego świata - mówi Marek Skrobecki, scenograf pracujący przy filmie. Szukali studia - Dwa lata temu Anglicy szukali w całej Europie studia, z którym mogliby zrealizować swój wielki projekt, właśnie "Piotrusia i wilka". Wysłałem im kopię nieukończonego filmu "Ichtys". Dostałem maila od reżyserki Suzie Templeton, że to co zobaczyła, to rewelacja pod względem animacji. Stwierdziła, że byłaby dumna, gdyby z realizatorami tej klasy, jacy są w Se-ma-forze, mogła pracować przy swoim filmie - wspomina Zbigniew Żmudzki, prezes Se-ma-fora. "Piotruś i wilk" to najdroższa produkcja w historii polskiej animacji. Premiera odbyła się w Royal Albert Hall w Londynie z udziałem wielkiej orkiestry symfonicznej, grającej na żywo ścieżkę muzyczną. Mamy wielką nadzieję, że filmowi uda się powtórzyć sukces krótkometrażowego "Tanga" w reżyserii Zbigniewa Rybczyńskiego, też powstałego w Se-ma-forze, który w 1980 r. zdobył Oscara. Trzymamy kciuki! Krzysztof Karbowiak