W zeszłym roku szkolnym strażnicy skontrolowali blisko 10 tys. nastolatków. W 300 przypadkach uczniowie zamiast na lekcjach, notorycznie spędzali czas w kafejkach internetowych czy centrach handlowych. Łódzcy strażnicy chcą, żeby wagarowiczami zajęły się sądy rodzinne. Decyzją sądu uczniowie, którzy notorycznie chodzą na wagary, mieliby być odbierani biologicznym rodzicom i trafiać do ośrodków wychowawczych lub rodzin zastępczych. "Ta kara mogłaby obowiązywać nawet przez krótki czas. Wybieralibyśmy tylko sprawdzone rodziny zastępcze, które wymusiłyby na zbuntowanych nastolatkach obowiązek chodzenia do szkoły", tłumaczy Grzegorz Kaleta ze straży miejskiej w Łodzi. Kara dotyczyłaby tylko zdemoralizowanych uczniów, którzy regularnie opuszczają lekcje. Mimo to na propozycji suchej nitki nie zostawili pedagodzy i psychologowie, z którymi rozmawiał "Dziennik".