W szpitalu trwa sprzątanie po pożarze. Przewietrzono pomieszczenia i wymieniono pościel. W najbliższych dniach naprawiana będzie instalacja elektryczna i cieplna, a od wtorku - instalacja tlenowa. Nie jest wykluczone jednak, że konieczna będzie także dezynfekcja i mycie ścian przez specjalistyczną firmę. - Czekam na ekspertyzę firmy, która zajmuje się usuwaniem skutków pożaru. Od decyzji tej firmy jest uzależniony czas otwarcia oddziałów, bo jeżeli będzie ona musiała wejść na teren szpitala, to termin się przedłuży - powiedział w piątek dyrektora szpitala Jacka Marynowski. Dodał, że oddziały otwarte zostaną dopiero po kontroli i opinii sanepidu w tej sprawie. Na razie nie są znane straty w wyniku pożaru; szacuje je firma ubezpieczeniowa. Pożar wybuchł w środę rano w piwnicy budynku, w pomieszczeniach firmy gastronomicznej świadczącej usługi dla szpitala. Na oddziałach położniczym i ginekologicznym przebywało wówczas ok. 150 pacjentek i ponad 20 noworodków. Pacjentki ewakuowano, troje noworodków przewieziono do innych szpitali. Po zakończeniu akcji dyrekcja szpitala zdecydowała o zamknięciu oddziałów. Ok 100 pacjentów (kobiety i noworodki) zostało wypisanych do domu. Pozostali, którzy musieli być hospitalizowani, trafili na oddział internistyczny szpitala im. Madurowicza i do innych szpitali. Według strażaków prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej.