Jacek i Bartek są właścicielami restauracji Planeta Pierogów. I młodymi ludźmi sukcesu. Zdobyli już uznanie klientów oraz nagrody - dla siebie tytuł Młodej Firmy 2006 podczas Łódzkiej Gali Biznesu, a dla swoich pierogów z pieca nagrodę w konkursie "Łódź Proponuje". Kawał serducha Zaczęli półtora roku temu. W przetargu wynajęli miejski lokal przy ul. Struga 6. Nie było łatwo. - Lokal był całkowicie zdewastowany - wspomina Jacek. Lwią część remontu powierzyli firmie budowlanej. Ale sami włożyli w niego kawał serca. Nocami malowali ściany, stare kupione okazyjnie krzesła obijali nową tapicerką. - Inwestowaliśmy własne pieniądze, więc chcieliśmy jak najwięcej zrobić sami. Poza tym im więcej serca się włoży, tym większy sentyment do firmy - mówi Jacek. Sami opracowali receptury na farsze i ciasta do pierogów oraz naleśników. Cennymi doradcami były mamy i bacie, które jak nikt znają się na tradycyjnych pierogach. - Z kolei przy pierogach z pieca pozwoliliśmy sobie na szaleństwa. Wkładamy do nich brokuły, szpinak, śliwki, orzechy, miód. To rzadkie połączenia, które się przyjęły - wylicza Jacek. Błędy? - Było kilka, których dziś byśmy nie popełnili. Na przykład płacimy duży czynsz, a są tańsze lokale przy ulicy Piotrkowskiej - dodaje Jacek Szyndler. Na wzór amerykański Już jako licealiści wyjeżdżali do pracy w Wielkiej Brytanii i USA. Pracowali między innymi jako kelnerzy i barmani w restauracjach. - Nie zachłysnęliśmy się ani Stanami, ani Wielką Brytanią. I to mimo że komfort życia był tam nieporównywalnie wyższy. Mieszkaliśmy w niezłych apartamentach, po pierwszej wypłacie mogliśmy kupić samochody. Tylko że tutaj też można żyć na fajnym poziomie i robić to, co się lubi - mówi Jacek. Z wakacyjnych wojaży przywieźli jednak trochę doświadczeń i pieniędzy. - I w pewnym momencie powiedzieliśmy: - Dość pracy najemniczej. Otwieramy coś własnego - wspomina Jacek Szyndler. Pomysł na biznes wpadł im go głowy niemal od razu. - W Stanach i Anglii jest coś takiego jak cornisch fastes. To duży pieróg wypełniony farszem. Stwierdziliśmy, że warto wypromować to w Łodzi - opowiada Jacek. Żeby menu nie oprzeć wyłącznie na importowanym daniu, wprowadzili też tradycyjne pierogi, naleśniki, sałatki. Mocno postawili na catering. Antyteza bezrobocia Nadal studiują. Bartek lada moment skończy AWF, Jacek szykuje się do dyplomu na ekonomii. Jest też na czwartym roku finansów i bankowości. To wyjątkowo rzutki młody człowiek. Jest współwłaścicielem trzech biznesów. Oprócz restauracji prowadzi firmę zajmującą się sprzątaniem w biurach, halach magazynowych, mieszkaniach, czyszczeniem nagrobków. Ma też biuro turystyczne dla Brytyjczyków. Organizuje im konferencje, wieczory kawalerskie i panieńskie. Oprowadza po pubach, wozi na militarne wieczorki z paintballem, skokami spadochronowymi, jazdą czołgiem i quadami, pływaniem amfibią. - Jesteśmy w bardzo dobrym okresie. Mogę go porównać z możliwościami, jakie mieli Polacy na początku lat 90. - mówi młody biznesmen. - Polska otworzyła się na kraje europejskie, między innymi na Anglię. To daje niesamowite pole do popisu. Wystarczy pomysł i trochę szczęścia. Do tego podczas studiów zdobyłem rozeznanie w funduszach unijnych i wiem, jak zdobywać pieniądze z Unii. Andrzej Adamczewski andrzej.adamczewski@echomiasta.pl