Mężczyzna został przewieziony helikopterem do Łodzi na toksykologię w Instytucie Medycyny Pracy, gdzie nadal przebywa (jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo). Mógł zostać w sieradzkim szpitalu, ale tamtejsza lecznica nie miała... surowicy. - Trzeba ją podać w ciągu 2-4 godzin - wyjaśnia Andrzej Wiśniewski, ordynator oddziału ratunkowego w szpitalu im. Kardynała S. Wyszyńskiego w Sieradzu. - Niestety, nie mamy ani jednej ampułki surowicy, bo w kraju nikt jej nie produkuje. Co w takim razie powinien zrobić człowiek ukąszony przez żmiję? - Jedynym sposobem jest zabezpieczenie przed rozprzestrzenianiem się jadu - tłumaczy Andrzej Wiśniewski. - Najlepiej założyć opaskę powyżej miejsca ukąszenia. Amerykanie mówią, że najlepszy sposób na węża, to kluczyki do samochodu. Rzecz w tym, żeby po ukąszeniu jak najszybciej dotrzeć do lekarza. Ordynator Wiśniewski opowiada, że kilka tygodni wcześniej, przed sezonem, dzwonił do różnych szpitali, żeby zdobyć surowicę, ale placówki jej nie miały. Jedynie szpital im. Biegańskiego w Łodzi posiadał dwie ampułki tej szczepionki, ale zostawił je dla własnych potrzeb.