Zdarzenie miało miejsce 13 czerwca. Jak informuje "Życie Pabianic", symulowany atak trwał minutę. Uzbrojona grupa wtargnęła do szkolnej świetlicy, w której odbywała się rada pedagogiczna. Mężczyźni zaczęli strzelać w sufit, w pomieszczeniu rozległ się huk. Zamaskowani "terroryści" krzyczeli: "padnij!", "wszyscy pod stoły", "odłożyć telefony". Jak ustaliła gazeta.pl, kadra pedagogiczna nie wiedziała, że to jedynie szkolenie. Symulacja spowodowała więc duży stres. "Nauczyciele leżeli pod stolikami, kilka kobiet szlochało, jedna z nich zasłabła" - czytamy. "Po ataku trzęsłam się jak osika. Przez kilka godzin nie mogłam dojść do siebie. Do dziś przechodzą po mnie ciarki, gdy pomyślę, co wtedy przeżyłam" - cytuje jedną z nauczycielek z Zespołu Szkół nr 3 "Życie Pabianic". Szkolenie przeprowadziła zbrojna grupa z Fundacji Funkcjonariuszy Policyjnych Pododdziałów Antyterrorystycznych - SPAP, zarejestrowanej w Pabianicach. Zamówiła je dyrektorka szkoły Agnieszka Kulpińska-Górska. Jak tłumaczy, zrobiła to na polecenie łódzkiego kuratorium oświaty. "Dwa tygodnie temu miałam w szkole kontrolę i dostałam zalecenie, by przeprowadzić szkolenia" - powiedziała. "Dostaliśmy zgłoszenie, że w szkole słychać strzały" O przeprowadzanym szkoleniu nie wiedziała także lokalna policja. Kiedy "terroryści" wkroczyli i padły strzały, pracownik znajdujący się w sąsiednim budynku zawiadomił służby. "13 czerwca o godzinie 14.00 dyżurny komendy otrzymał zgłoszenie od osoby prowadzącej remont w sąsiednim budynku, że w szkole słychać strzały i krzyki. Na miejsce natychmiast został skierowany patrol policji. Funkcjonariusze w rozmowie z dyrekcją ustalili, że w szkole odbywają się zajęcia szkoleniowe prowadzone przez Fundację Byłych Funkcjonariuszy Policyjnych Pododdziałów Antyterrorystycznych SPAP" - przekazała nadkomisarz Joanna Szczęsna z pabianickiej policji. Jak podkreśliła policjanta, na szczęście interwencja policji nie skończyła się niebezpiecznie dla osób postronnych. "Pamiętajmy, że policjanci nie wiedzieli, z kim mają do czynienia. Ze zgłoszenia wynikało, że w szkole słychać krzyki i strzały, policjanci, którzy pojechali na miejsce, mieli przy sobie broń. Na szczęście interwencja nie przybrała niespodziewanego obrotu" - powiedziała Szczęsna gazecie.pl. Potwierdziła też, że o planowanych w szkole zdarzeniach nikt funkcjonariuszy wcześniej nie informował. Fundacja przeprowadzająca szkolenie utrzymuje jednak, że policję informowała. "Nigdy bym czegoś takiego nie zafundował swoim nauczycielom. Owszem, można przeprowadzić wykład dla nauczycieli o procedurach zachowań w sytuacjach skrajnie niebezpiecznych, ale nie napadać na nich. Brałem kiedyś udział w szkoleniu z procedur bezpieczeństwa w szkole. Był wykład, a potem uprzedzono nas, że będą głośne ćwiczenia. Osoby o słabszej kondycji poproszono, by wyszły i nie brały w tym udziału" - skomentował sprawę dyrektor innej pabianickiej szkoły Waldemar Flajszer. Z medialnych doniesień wynika, że scenariusz szkolenia znała jedynie dyrektor placówki. Więcej na ten temat w Życiu Pabianic (tutaj)