Czerwony polonez, należący do mieszkańca Łodzi, nie wyhamował na nabrzeżu rzeki. Rozpędzone auto wjechało do rwącej wody sześć metrów od skraju drogi. W tym miejscu wezbrana Warta miała głębokość ponad dwóch metrów. Wczoraj po akcji płetwonurków odnaleziono ciało kierowcy. Zwłoki znajdowały się w odległości około 2,5 km od miejsca wypadku, w pobliżu miejscowości Kuczki. Ciało kierowcy zauważyli płetwonurkowie pływający łodzią pod Warcie. Mężczyzna był zanurzony metr pod wodą, około trzech metrów od brzegu. Tylko obniżenie poziomu wody na Warcie pozwoliło na tak szybkie odnalezienie zwłok Tadeusza H. A stało się tak dlatego, że strażacy-płetwonurkowie z JRG nr 10 w Łodzi zdołali przekonać Okręgową Dyrekcję Gospodarki Wodnej w Poznaniu o konieczności zatrzymania wody w zbiorniku Jeziorsko. Wczoraj przez cały dzień upuszczano ją tylko przez elektrownię. Stan Warty za tamą, a więc i w Uniejowie, wyraźnie się obniżył, co pomogło w poszukiwaniach. W akcji poszukiwawczej uczestniczyły trzy grupy płetwonurków - z Łodzi, Radomska i Piotrkowa oraz wspomagający ich strażaków z PSP w Poddębicach i OSP z terenu powiatu poddębickiego. W penetrację rzeki i brzegu zaangażowano ponad 30 osób. Tylko przytomność umysłu dwóch pracowników obsługujących prom spowodowała, że nie utonęli wszyscy pasażerowie poloneza. Bracia Ławniczakowie - Wiesław i Mirosław, zeskoczyli z promu, który znajdował się na przeciwległym brzegu i łódką dotarli do tonącego auta. Jeden z braci rozbił wiosłem szybę samochodu. Ławniczakowie pomogli wydostać się z pojazdu dwojgu pasażerom. Trzeci sam zdołał opuścić pojazd. Kierowcy niestety nie udało się uratować. Beata Lubecka