- Mimo podjętych działań nie udało się ustalić sprawców podpalenia, dlatego też śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Niezależnie od tego, sprawą interesuje się policja, która nadal poszukuje sprawców pożaru - powiedział Kopania. Pożar wybuchł w sierpniu tego roku na terenie hali i objął drewniany dach budynku. Akcja gaśnicza, w której brało udział kilkudziesięciu ratowników, trwała dobę. W wyniku pożaru spłonęło ok. 4,5 tys. mkw. dachu. Straty wyniosły ponad 1,5 mln zł. Biegły ds. pożarnictwa - powołany przez prokuraturę prowadzącą śledztwo - uznał, że przyczyną pożaru mogło być podpalenie. Ogień pojawił się w narożniku hali, na hałdzie różnego rodzaju odpadków, i rozprzestrzenił się na dach obiektu. Biegły zauważył, że wszelkie media tj. gaz, prąd czy woda były odłączone od budynku i dlatego nie mogły być przyczyną pożaru. Zajezdnia przy ul. Dąbrowskiego z zespołem hal postojowych powstała w 1928 roku. Jest wpisana do rejestru zabytków. Dwa lata temu teren zajezdni został sprzedany prywatnemu inwestorowi, a w styczniu tego roku obiekt został zamknięty a tramwaje przeniesione do innych zajezdni w mieście. W marcu tego roku Wojewódzki Konserwator Zabytków nakazał wstrzymanie prac rozbiórkowych na terenie zajezdni, ponieważ prowadzone były bez jego zgody.