Trzech mężczyzn, którzy spotkali się wieczorem w minioną sobotę 7 lutego, obserwowało z tarasu restauracji Polonia w Łowiczu pięcioosobową grupę młodych ludzi, dwóch chłopaków i trzy dziewczyny. Gdy ta piątka znajdowała się na wysokości wiaty autobusowej przy ul. Mostowej, rozległ się huk. Chłopcy kopiąc nogami zaczęli wybijać ostatnie trzy szyby, zachowane w wiacie po dwóch wcześniejszych atakach wandali. Ostatni miał miejsce dzień wcześniej wieczorem, wtedy wybito jedną szybę. - Dziewczyny stały z boku, nie angażowały się w to co robili, a nawet próbowały ich odciągnąć, ci jednak po chwili wyrwali się i wrócili na miejsce, by dokończyć zaczętą dewastację - opowiada nam jeden z mężczyzn. - Zadzwoniliśmy na policję, zanim ta przyjechała ruszyliśmy za tymi ludźmi, by mieć ich na oku i wskazać policji. Patrol pojawił się po chwili, zatrzymał młodych ludzi, zostali oni wylegitymowani, spisano ich dane po czym... puszczono wolno. - Byliśmy w szoku, podaliśmy ich jak na tacy. Powinni zostać zapakowani do samochodu i wywiezieni na komendę. A tu nic, żadnego działania - mówi oburzony mężczyzna. Co więcej: chwilę później, gdy mężczyźni podeszli do policjantów i zapytali dlaczego puszczają wandali wolno, zapewniając, że są świadkami i są pewni, iż to ci młodzi niszczyli przystanek, w odpowiedzi usłyszeli słowa, po których poczuli się jakby byli bandytami i przeszkadzali policji. - Policjanci nie byli nawet specjalnie zainteresowani tym, że widzieliśmy to niszczenie, dopiero na nasze prośby spisali nasze dane - opowiada jeden ze świadków. Wszyscy trzej są zawiedzeni postępowaniem policji. - Trzy razy dzwoniliśmy do dyżurnego, informowaliśmy gdzie przemieszczają się ci młodzi ludzie, zrobiliśmy co w naszej mocy by pomóc. I wszystko na nic. Komendant sprawdza - Zapoznałem się wyłącznie z notatkami sporządzonymi przez patrolujących policjantów, na tej podstawie nie mogę oceniać ich pracy - powiedział nam zastępca komendanta łowickiej Komendy Powiatowej Policji Andrzej Rokicki i zapewnił, że zlecił przełożonym służby patrolowej sprawdzić przebieg interwencji. Podkreślił, że opinię na ten temat będzie mógł podać dopiero po zapoznaniu się z relacjami świadków zdarzenia. Jeśli chodzi o to, dlaczego policjanci nie zatrzymali grupy wandali, Rokicki tłumaczy interweniujących, powołując się m. in. na art. 244 Kodeksu Postępowania Karnego, w którym jest mowa że "Policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo". Interweniujący policjanci nie wiedzieli jednak czy został spełniony warunek popełnia przestępstwa (straty musiały by przekroczyć 250 złotych, straty do tej wartości są rozumiane tylko jako wykroczenie). Nie mogli ocenić zaistniałych strat. Wiadome to było dopiero po informacji uzyskanej od administratora wiaty czyli Miejskiego Zakładu Komunikacji: jest to ponad 900 zł. - Straty MZK na samym przystanku przy Mostowej po wybiciu wszystkich szyb to ponad 2 tys. zł - powiedział nam dyrektor MZK Bogdan Suchanek. Zatrzymanie wandali i doprowadzenie ich przed sąd w celu rozpatrzenia sprawy w trybie 24-godzinnym także nie wchodziło w grę. - Nie zostali zatrzymani w czasie popełniania czynu, ale jakiś czas po nim - uzasadnia Andrzej Rokicki. - By postawić im zarzuty należałoby przeprowadzić postępowanie dowodowe, w tym przede wszystkim przesłuchać świadków. Jest to potrzebne by zweryfikować, kto z tej grupy uczestniczył w demolce. A dlaczego nikt z tej grupy, w której byli także nieletni, nie został zbadany alkomatem albo narkotestem? Zastępca komendanta powiedział nam, że widocznie policjanci w stosunku do nieletnich nie mieli podejrzeń, że mogą być pod wpływem tych używek. Raczej trafią na salę sądową Andrzej Rokicki podsumowuje, że dzięki pomocy świadków policja posiada dane wszystkich młodych osób biorących udział w zajściu, będą one wzywane na przesłuchania. Policja ma także dane świadków, których także poprosi o wyjaśnienia. Po zakończonym postępowaniu przygotowawczym sprawa trafi do prokuratury, która oceni czy sprawę skierować do sądu. Zdaniem Rokickiego, nie powinno być żadnych problemów, by tak się właśnie stało. Tysiące złotych strat Na surową karę dla wandali liczy dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji Bogdan Suchanek, którego irytuje, że szklane wiaty autobusowe, które pojawiły się w ostatnich dwóch latach w Łowiczu, stały się od razu celem ataku wandali - a ci bywają zazwyczaj nie wykrywani. Straty są ogromne. Zamontowanie szyb w wiacie przy ulicy Mostowej, będzie kosztowało ponad 2 tys. zł. Ogołocone z szyb są też wiaty na ul. Starzyńskiego i na Tuszewskiej przy Intermarche. Wstawienie w te 4 wiaty szyb to koszt ponad 6 tys. zł. ale to znowu nie koniec: przy ul. Ułańskiej i Topolowej są dwa przystanki, na których też brakuje kilku szyb. Gdy to się wszystko połączy, koszt wstawienia szyb zamknie się kwotą przekraczającą 7 tys. złotych. tb