Kilkadziesiąt transportowanych w złych warunkach zwierząt trafiło do warszawskiego ZOO. Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska, zatrzymanie Słowaka to efekt kontroli na łódzkiej giełdzie zoologicznej. Policjanci uzyskali bowiem informacje, że na giełdzie sprzedawane są chronione konwencją waszyngtońską gatunki zwierząt. Ustalono, że procederem tym trudni się właśnie obywatel Słowacji, który zaopatruje w takie okazy miejscowych handlowców. - Słowak przyjechał na giełdę samochodem dostawczym wypełnionym zwierzętami. Policjanci skontrolowali auto i znaleźli 49 legwanów zielonych. Gady te są objęte Ustawą o ochronie przyrody, a na przewożenie ich oraz handel trzeba mieć specjalne pozwolenie, którego mężczyzna nie posiadał - wyjaśniła Zielińska. Zwierzęta były w złej kondycji; przewożono je ściśnięte w dwóch siatkach. Skontrolowano także stoisko, którego właściciele - 44- letni łodzianin i jego małżonka - zaopatrywali się u Słowaka. W kartonowych pudełkach znaleziono 36 żółwi greckich, które także znajdują się pod ścisłą ochroną oraz kolejnych pięć legwanów zielonych. - W czasie przesłuchania ustalono, że obywatel Słowacji w swoim kraju również prowadzi zoologiczny interes - posiada "mini zoo", a w zwierzęta zaopatruje się w Czechach. Nie przedstawił jednak żadnych dokumentów poświadczających legalność zakupu i zezwolenia na handel zwierzętami - podkreśliła policjantka. 46-letni Słowak usłyszał dwa zarzuty. Zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody nabywanie, zbywanie a nawet przewożenie zwierząt objętych przepisami Unii Europejskiej jest zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. W związku z bardzo złymi warunkami, w jakich transportowano legwany mężczyzna odpowie także za znęcanie się nad zwierzętami. Prawdopodobnie takie same zarzuty usłyszy 44-letni łodzianin - właściciel przeszukanego przez policjantów stoiska.