Mężczyzna ukrywał się w jednym z górskich kurortów. Wpadł w ręce policji, gdy przyjechał po swoje rzeczy do rodzinnej wsi w gminie Gomunice - poinformowała we wtorek podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji. Wcześniej w tej sprawie zatrzymano 35-letniego pracownika ochrony. Obaj trafili do aresztu; grożą im kary do 10 lat więzienia. Jak podała policja, pod koniec października na obrzeżach Bełchatowa przypadkowi przechodnie znaleźli zwłoki 27-latka. Mężczyzna miał na ciele liczne ślady świadczące o brutalnym pobiciu. Wiele wskazywało na to, że ciało zostało w to miejsce podrzucone. Jak ustalono, w nocy ofiara bawiła się w jednej z agencji towarzyskich w mieście. 27-latek wdał się w kłótnię z pracownikiem ochrony; awantura przeniosła się na zewnątrz budynku. 27-latek został dotkliwie pobity pięściami i skopany po całym ciele, w szczególności po głowie. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Napastnicy umieścili ciało w bagażniku auta a następnie wywieźli je na obrzeża miasta. Wkrótce po zdarzeniu policjanci zatrzymali 35-letniego ochroniarza lokalu, podejrzanego o to pobicie. Ustalono, że jego wspólnikiem był 34-latek, za którym rozesłano list gończy. W poniedziałek mężczyzna pojawił się we wsi, w której mieszka jego rodzina. - Sądząc po ilości bagażu jaki spakował miał zaplanowany dłuższy wyjazd. Kiedy zobaczył wchodzących na teren posesji funkcjonariuszy zamknął się wewnątrz auta. Po chwili jednak poddał się, widząc uzbrojonych policjantów - wyjaśniła Kącka.