Listonosz nie miał możliwości wrzucenia listu, gdyż cała skrzynka zapchana była gazetkami reklamowymi łowickich sklepów różnej maści, ale przede wszystkim marketów. - U nas w klatce schodowej nie ma domofonu, wchodzi każdy, kto chce. Ci, którzy roznoszą te ulotki nie mają wyobraźni, tylko wpychają czasem na siłę - dodaje nasz rozmówca. Łowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa zakładając nowe skrzynki na listy dostosowała je do wymogów unijnych, z których wynika, że "euroskrzynki" mają być ogólnie dostępne dla operatorów pocztowych, a nie tylko dla listonoszy Poczty Polskiej, do której stare skrzynki należały. Nowe należą do właścicieli budynków. Dotychczas dostęp do zbiorczych skrzynek pocztowych zamontowanych w naszych blokach miał właściciel mieszkania i listonosz, który wkładał przesyłki do odpowiednich przegródek, otwierając swoim kluczem całą "ścianę" skrzynki, a nie poszczególne klapki. Unijne normy przewidują, że konstrukcja otworu wrzutowego powinna zabezpieczać przed wyjęciem przesyłki, w środku musi zmieścić się koperta formatu C4, czyli nieco większa od A4, a pojemność musi być taka duża, by pomieściła przesyłki o łącznej grubości co najmniej 60 mm. Muszą się w nich zmieścić duże przesyłki przynoszone nie tylko przez listonoszy Poczty Polskiej, ale też przez konkurencyjne firmy. Do nowych skrzynek można zgodnie z przepisami wrzucać bez ograniczeń ulotki reklamowe, wyborcze, druki bezadresowe. Chyba, że właściciel konkretnej skrzynki sobie tego nie życzy. Można sobie zastrzec, że się nie chce I w tym sęk. Jeśli ktoś rzeczywiści nie che, by mu wkładano do skrzynki może to zastrzec. Ale musi to zrobić indywidualnie. - My nie możemy tego ograniczać. Skrzynki takie miały być, aby każdy miał do nich dostęp. - mówi wiceprezes ŁSM Maciej Golan. Prezes radzi wprawdzie też mieszkańcom, którym materiały reklamowe bardzo przeszkadzają, aby postarali się o założenie domofonu wespół z pozostałymi sąsiadami z klatki. Ostatnio domofony z własnej inicjatywy zakładali np. mieszkańcy jednej z klatek w bloku nr 27 na osiedlu Bratkowice. Także tam jednym z dwóch powodów, dla których zdecydowali się na domofon był nadmiar ulotek. W tym przypadku mieszkańcy narzekali nie na zapełnione skrzynki, ale na bałagan wokół nich. Ale innym, lepszym rozwiązaniem, jest naklejenie na swoją własną, indywidualną skrzynkę, prośby o nie wrzucanie materiałów reklamowych. Interpretacja prawa pocztowego prowadzi do tego, że skrzynki są dla konkretnych operatorów przesyłek, którzy mogą dostarczać również druki bezadresowe, ale z kolei właściciel skrzynki może nie życzyć sobie dostarczania takich druków. Naklejki z napisami zakaz dostarczania reklam można kupić na poczcie. Niektórzy nie chcą - i krzyczą - Staramy się takie napisy respektować. W Łowiczu takich naklejek jest tylko kilka, więcej jest w Kutnie. Tam zdarzają się napisy na klatkach schodowych i zazwyczaj dochodzi do konfliktu, gdyż część lokatorów chce reklamy, a inni - nie - mówi właściciel jednej z firm roznoszących ulotki w Łowiczu, Piotr Wnuk. Przekazuje on swoim pracownikom, głównie młodym ludziom, żeby w razie protestów mieszkańców przeciwko dostarczaniu reklam przekazywali jego numer komórkowy. - Do chwili obecnej jeszcze nikt nie zadzwonił. Łatwiej jest pokrzyczeć na nastolatka, którzy akurat wrzuca gazetkę do skrzynki, niż porozmawiać konkretnie i rzeczowo z właścicielem - dodaje. Piotr Wnuk przyznaje, że roznoszący ulotki są często narażeni na wulgarne wyzwiska ze strony lokatorów. Najbardziej ordynarna rozmowa z niezadowolonym z dostarczania ulotek lokatorem przytrafiła mu się na osiedlu M. Konopnickiej w bloku nr 1. Było to w trakcie kontroli jego firmy z roznoszenia ulotek przeprowadzanej przez szefa Intermarche. Innym nie przeszkadza - U nas czasami zdarza się, że ulotek jest sporo. Wtedy kiedy w jednym dniu roznoszone są gazetki kilku sklepów. Są one wkładane do skrzynek, na zewnątrz ich nawet nie widać. Nie zdarzyło się jednak, żeby jakaś korespondencja z tego powodu nie doszła. Nie stanowi to tez problemu. Zazwyczaj korzystam z reklam. Oglądam ceny i porównuję - mówi z kolei pani Teresa, mieszkanka osiedla M. Konopnickiej. - Nawet jak wyjeżdżam na urlop nie zdarzyło mi się, żeby skrzynka była przepełniona - dodaje pan Tomasz mieszkający na Starzyńskiego - Część ulotek układana jest na skrzynkach, a inne wrzucane do nich. Reklamy mi nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie, pomagają skorzystać z promocji. Jeżeli nie mam akurat ochoty ich oglądać, po prostu wyrzucam do kosza przed klatką schodową. Jak mówi właściciel firmy roznoszącej ulotki, w Łowiczu więcej jest osób zadowolonych z dostarczania ulotek, niż tych niezadowolonych. - Są panie, które czekają na reklamy. Porównują sobie ceny. Szukają konkretnej promocji. Nie muszą wtedy chodzić po sklepach. Żartują z roznoszącymi lub nawet im dziękują. Takie najbardziej pozytywne reakcje spotykamy na wsiach, choć i tam są wyjątki. Ostatnio krzyczał na mnie mieszkaniec Oszkowic, ale chyba nie chodziło mu nawet o ulotki tylko był zły na cały świat - dodaje. Eliza Błaszczyk