Apelację od wyroku sądu pierwszej instancji wniósł obrońca 20-latka, który domagał się uniewinnienia albo uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Sąd apelacyjny uchylił wyrok z powodu błędów formalnych. Sprawa ponownie trafi do Sądu Okręgowego w Łodzi. Tragiczne wydarzenia rozegrały się w niewielkiej miejscowości k. Rawy Mazowieckiej w sierpniu 2009 roku. Niespełna 18-letni chłopak zaalarmował policję, że znalazł w pokoju ojca z kilofem w głowie. Ostrze przebiło twarz 52-letniego Krzysztofa D., ale dzięki szybkiej pomocy udało się go uratować. Początkowo mężczyzna mówił, że zaatakował go starszy z synów. W śledztwie okazało się jednak, że sprawcą - zdaniem prokuratury - był młodszy syn. Podczas pierwszego przesłuchania Daniel D. przyznał się do zaatakowania ojca. Wyjaśniał, że ten znęcał się nad nim, obrażał go i bił. Zapewniał jednak, że nie chciał go zabić. Później wycofał się z tych wyjaśnień i konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Ojciec twierdził, że konflikt dotyczył tego, że syn się nie uczył, opuszczał lekcje i fałszował oceny. Mężczyzna zapowiedział, że jeśli syn nie będzie się uczył, to wyrzuci go z domu. Po kolejnej awanturze Daniel D. zaatakował go kilofem; później przestraszył się tego, co zrobił i ratował ojca. Prokuratura oskarżyła nastolatka o usiłowanie zabójstwa ojca. W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał go na karę 12 lat więzienia, pomimo że dwaj sędziowie zawodowi, z pięcioosobowego składu, złożyli tzw. zdanie odrębne. Sędziowie uważali, że oskarżony powinien odpowiadać za spowodowanie ciężkich obrażeń ciała i chcieli wziąć pod uwagę tzw. czynny żal oskarżonego, który ratował ojca. Sędziowie chcieli wymierzyć Danielowi D. karę 5 lat więzienia, ale zostali przegłosowani przez ławników, którzy uznali, że powinien zostać skazany za usiłowanie zabójstwa. SA uchylając wyrok uznał, że sędziowie, w jego uzasadnieniu, nie wskazali dlaczego nie zastosowano instytucji "czynnego żalu". Sąd odwoławczy wytknął także sądowi pierwszej instancji błędy w opisie "stanu faktycznego". Uznał, że dając wiarę wyjaśnieniom oskarżonego, w których przyznał się do winy, nie uwzględniono wyjaśnień na temat jego relacji z ojcem i zachowania się tego ostatniego w dniu tragedii.