W sobotę w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zgięli prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria i ponad 90 innych osób, w tym przedstawicieli parlamentu, urzędów państwowych, wojska i Rodzin Katyńskich. Polska delegacja udawała się na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy mordu katyńskiego. Kropiwnicki pojawił się w łódzkim magistracie, aby wpisać się do księgi kondolencyjnej. Wyraźnie przybity tragedią napisał: "Niech miłosierny Bóg zapewni im szczęście wieczne, da pocieszenie Ich Rodzinom i Przyjaciołom i ma w opiece Polskę, naszą Ojczyznę". W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że na pokładzie samolotu byli jego przyjaciele. - Pan prezydent Lech Kaczyński, którego znałem kilkadziesiąt lat, pan prezydent Kaczorowski, od którego otrzymałem order Polonia Restituta - mówił. Kropiwnicki przyznał, że jest dla niego niewyobrażalne, iż "jednym samolotem leciała cała polska elita, całe dowództwo sił zbrojnych". Według niego, chyba w żadnym kraju taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, aby m.in. generalicja i szef BBN lecieli jednym samolotem. - My, Polacy powinniśmy zastanowić, co stanowi oszczędność, a co koszt, którego wymiar może być nie do rekompensaty - powiedział Kropiwnicki.