W poniedziałek sieradzka prokuratura przedstawiła zarzut lekarzowi Pawłowi P., który przeprowadził transfuzję złej krwi - poinformował rzecznik sieradzkiej prokuratury Józef Mizerski. Wcześniej w śledztwie zarzuty usłyszały pielęgniarka, która dokonywała transfuzji Zofia L. oraz Anna J., która wydała krew z banku krwi. - Obie kobiety nie sprawdziły czy krew, która miała być przetoczona pacjentowi, jest odpowiednia jeżeli chodzi o grupę - zaznaczył Mizerski. Całej trójce zarzucono nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Według prokuratury Zofia L. przyznała się do zarzucanego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień; druga z kobiet złożyła wyjaśnienia, ale nie przyznaje się do winy. Stanisława M., u którego zdiagnozowano nowotwór żołądka, leczony był w sieradzkim szpitalu. 20 marca pacjentowi - jak ustaliła prokuratura - przetoczono krew innej grupy. Prawdopodobnie była ona przeznaczona dla innego chorego o takim samym nazwisku, który w tym samym czasie przebywał w szpitalu. Po transfuzji u pacjenta wystąpił wstrząs poprzetoczeniowy. Mężczyzna został przewieziony na oddział intensywnej opieki medycznej, gdzie po kilku dniach zmarł. Prokuratura zabezpieczyła dokumentację lekarską i próbki krwi; przesłuchano także członków rodziny zmarłego oraz personel szpitala. Prokuratura otrzymała także opinię biegłych z Zakładu Medycy Sądowej w Łodzi. - Wynika z niej, że do zgonu pacjenta, który był w ciężkim stanie, doprowadziło szereg czynników. Dołożyło się do tego także przetoczenie krwi obcogrupowej. Stąd też takie zarzuty - zaznaczył prokurator.